piątek, 9 marca 2012

Powolna zmiana…

2012.03.09.

Powolna zmiana…

Leżę w łóżku… Trochę niedomagam, upadłam na łyżwach i teraz boli mnie noga… Tato i Tygrys są na zajęciach teatralnych. Jest już po wpół do ósmej. Przerwałam czytanie i czekam… Czekam na mojego Tygrysa… Domofon milczy… Nagle jest! Zwlekam się z łóżka, pędzę do drzwi i słyszę w słuchawce:
- To my mamuniu! A tato wlazł w psią kupę! (Radosny chichot Tygryska.)
- To niech wyczyści buty w kałuży!
- Już czyścił i w kałuży i w piasku!
- To wchodźcie!
Otworzyłam im i powróciłam do lektury. Nim zaczęłam czytać dobiegło do mnie:
- MAMO!
Po chwili :
- MAMO!
Na piątym piętrze, w najbardziej ustronnym pokoju słyszałam moje dziecko w windzie, które mnie wołało!
Zdziwiona, że tak doskonale słyszę, przerażona zarazem, że może im się coś stało wybiegłam na korytarz:
- MAMO!
Winda stanęła na naszym piętrze, w jej drzwiach ukazał się uśmiechnięty od ucha to ucha Tygrys i powtórzył:
- MAMO!
Dał buziaka i zaczął radośnie szczebiotać!
- Dlaczego Madzia tak krzyczała w windzie? (Zapytałam taty.)
- Jak to dlaczego?? Madzia ćwiczyła tylko głos!....

Razem z tatą odbieramy Madzię z przedszkola:
- Madziu jak było w przedszkolu???
(Za zwyczaj jest odpowiedź – Fajnie! Bardzo fajnie! Fajnie! I na tym koniec zeznań.)
Tym razem a tylniego siedzenia dobiegł nas płacz.
- Co się słało Madziu???
- Mamo, bo znowu byliśmy nie grzeczni i nie będzie nagrody!
- Niegrzeczni… Jak??
- Bo mamo, pani puściła nam słuchowisko „Opowieści z Narnii” a my gadaliśmy… I potem była kara??
- Kto gadał??
- Kacper, Oskar…
- A ty Madziu??
- Ja?? Ja byłam w toalecie z Nikolą! Tam sobie rozmawiałyśmy. I przyszła pani i posadziła nas w kącie! I siedziałyśmy w kącie!
- I nic nie robiłyście, tylko rozmawiałyście i za to pani wymierzyła wam karę???
- Tak mamuniu!
- Wiesz co, porozmawiam z panią! To nie jest możliwe, aby za samo gadanie w toalecie była taka surowa kara!
- Nie mamo!!!!
I wzmogło się „buczenie” na tylnim siedzeniu….

Innym razem ubieram Madzię do przedszkola:
- Mamo! Dziś ja wybieram sukienkę! Musi być taka kręcąca się! Musi być wspaniała aby Nikola się ze mną bawiła!
- Przesadzasz trochę! Nikola się z tobą będzie bawiła a na dzisiaj mam przewidzianą taką sukienkę….
- Mamo, ale ona się nie kręci i nie będzie się podobać Nikoli!
- Trudno! Ta będzie na dzisiaj!
Tygrys naburmuszony stanął i zaczął cedzić przez zęby:
- Dupa mama! Dupa Mama! Dupa mama!
- Co proszę, bo niedosłyszałam??? „Dupa mama”? Czy ja na ciebie tak brzydko mówię??? Skąd masz takie pomysły??
- Dupa mama! Dupa Mama! Dupa mama!
- Madziu przestań! Nie można tak mówić!
Tygrysek uparcie robił swoje. Ja go czesałam… Po zapięciu spinek, Tygrysek się odwrócił do mnie i poprosił:
- Mamo! Przytulić!
- Wybacz kotku, do „dupy” nie można się przytulić! Idę porozmawiam z tatą jak ty do mnie mówisz…
- Nie mamo! Nie mów! Już nie będę tego robić!

I… I Tygrysek przestał! Właściwie to mocno się zmienił. Spokorniał, jest bardziej cierpliwy. Wrzeszczy jak zwykle, ale coraz częściej słucha co się do niego mówi. Zrozumiał, że wielu rzeczy nie wolno, że trzeba czasami iść na kompromis. Że każdy z nas ma swoje problemy i trzeba je szanować. Już pojął, że nie tylko jej sprawy są ważne. W końcu nabiera mój „Żywioł” ogłady. Jeszcze wciąż biega, zbiera kamienie i patyki, wozi samochody w wózku i wciąż wyrywa się na ulicy, ale powoli potrafimy iść obok siebie i prowadzić spokojną rozmowę. Powoli mój „chłopak z pipcią” przeistacza się w dziewczynkę. W końcu czuję, że mam córcię!