czwartek, 24 listopada 2016

Rozbrykanie Tygrysa a dieta

Niedziela…Mamy ostatni dzień przed przesłuchaniem technicznym. Tygrysek boi się. Chyba swoje napięcie chce rozładować fizycznie. Ledwo rano wstał, to wskoczył w piżamie i boso na balkon zdobyć słoik z dżemem. Teraz na balkonie mamy chwilowy bałagan: dynie, puste słoiki, owoce i warzywa w woreczkach. Do szafki z powidłami droga jest trudna do pokonania. Jesteśmy w kuchni i nagle słyszymy „brzdęk” i „bach”…
Tato biegnie, a Tygrys skulony siedzi na łóżku… pusty słoik zbity w drobny mak, porcelanowa miska z kaszą też… Miski mi trochę szkoda, ale pocieszam się, że stopy całe i nie musimy jechać do szpitala szukać szkła i szyć pięt! No cóż, ja daję wykład córci o bezpieczeństwie a tato sprząta pobojowisko. Po wykładzie chyba Tygrys zrozumiał. Przynajmniej taką miałam nadzieję…
Uff… Nieźle się zaczęła niedziela! Chyba najgorsze mamy za sobą – pomyślałam.
Podczas śniadania Madzia jak zwykle szczebiocze, wierci się, kręci. Przeraża to mnie! Często jej tłumaczę, że jak się zadławi, to ja nie jestem w stanie jej odratować! Niech uważa i je spokojnie! No, ale… Dzieci są czasami głuche! Tym razem śniadanie mija spokojnie, razem we trójkę rozmawiamy. Tato po śniadaniu przygotowywuje kawę, a ja sprzątam, Tygrys niby je, ale wierci się. W pewnym momencie stół podskoczył, wszystkie naczynia zadrgały!
Co jest?! Taki dębowy stół nie może sam się unosić! Podbiegam. Patrzę! Słyszę:
- Ałłła!
- Madziu! Co ty wyprawiasz?
Spod stołu wyłania się Tygrysek. Na szczęście nie płacze, trze nabitego guza na głowie.
- Madziu! - Wyciągam ręce, ale Tygrys się chowa znowu pod stołem.
- Magda! Co ty kombinujesz?
- Mamo! Bo ja chcę być jak James Bond!
To ci dopiero historia! Dobrze, że jednak stół mamy dębowy! W innym przypadku by się przewrócił i wszystko, co nie zostało sprzątnięte by się potłukło!
Po chwili miałam już dziecko na kolanach i znowu tłumaczyłam, jak powinna się zachowywać dziewczynka – powinna być delikatna, spokojna, grzeczna, itd.
No cóż, Tygrys potrafi być grzeczny, niemniej jak nie zużyje swojej zgromadzonej energii to musi ją wyładować. Ostatnio siedzimy nad książkami, uczymy się etiud, gam, matematyki, robimy plakaty, prezentacje… Ale jednak siedzimy… Odrabianie lekcji nam się jakoś przeciąga. Madzia jest rozkojarzona, chwila skupienia wymaga jednak sporego nakładu pracy.
Ostatnio też trochę odpuściliśmy dietę. W nagrodę za zaliczenie przesłuchania na 4+ Madzia zażyczyła sobie „donaty” w Biedronce. Kupiłam jej wszystkie trzy rodzaje. Dla niej to czysta trucizna i dla nas to też chyba niezbyt odpowiednie jedzenie.
Poluzowanie diety skutkuje nam nie tylko rozbrykaniem ponad miarę, ale także „gilami” i opuchniętą buźką. Nochal mamy wielki! Tygrys jest zagilowany. Proszę go o przestrzeganie diety! Dzisiaj pokazałam mu buźkę w lustrze, wygląda okropnie!
Tłumaczę, proszę, tłumaczę.
Wszyscy po chwili luzu, wracamy do jedzenia bez glutenu, bez pszenicy, bez mleka, bez jajek… Musimy jak najszybciej oczyścić organizm Tygrysa.
Szkoda… Ja tak uwielbiam ciasteczko do kawy…
Dieta jest jednak ważna… Bardzo!

poniedziałek, 5 września 2016

środa, 3 sierpnia 2016

Trochę radości...

Taki oto filmik znalazłam w Internecie...
Daje on trochę radości. Tygrysek się dobrze bawi i chyba daje radość nie tylko nam.
Zobaczcie, trochę śmiechu każdemu się przyda.


 
 
 

środa, 6 lipca 2016

Madzia – łowca nagród

Pierwszy etap nauczania mamy poza sobą! Tygrysek zaczynał pierwszą klasę bez umiejętności pisania. Zresztą rysował też niezbyt zachwycająco! Jedynie, co potrafił to czytać. I to całkiem przyzwoicie!
Pamiętam jak na pierwszej wywiadówce patrzyłam na wyniki pierwszego sprawdzianu i na to co inni uczniowie potrafią. Praca mojego dziecka nie była zachwycająca. Wręcz się przeraziłam! Tyle rzeczy nie umiał! W innych przedszkolach dzieci się uczyły pisać, rysować a w Madzi przedszkolu nic!
No cóż, od razu przysiadłam z dzieckiem do nauki! Początki nie były łatwe! Dziecko niezbyt chętnie malowało szlaczki, literki… Pierwszy rok szkoły to było dla nas jedno wielkie chorowanie! W domu miałam okazję nadgonić tak materiał, że Madzia na półrocze osiągnęła pierwszy poziom. Koniec klasy pierwszej też był udany! Wszystkie oceny w normie!
W klasie drugiej rozpoczęła Madzia szkołę muzyczną. Nie bardzo ją widziałam w tej szkole, ale egzamin dziecko zdało i rozpoczęło się nam jeżdżenie i ćwiczenia na instrumencie. Klasa druga już szła nam nieco lepiej. Siedziałam z dzieckiem i tłumaczyłam, poprawiałam, wyjaśniałam… Czasami się wkurzałam i dyrdałam! Zakończyliśmy klasę drugą też w normie! Nagrody Madzia jednak nie dostała, tylko jedno dziecko w klasie jest nagradzane za pracę i osiągnięcia. Madzia nie dostała tej nagrody mimo ogromniej pracy. Szkoda…
Na szczęście to nie podcięło skrzydełek mojej córuni. Trzecią klasę rozpoczęła z nowymi wyzwaniami. Jak przystało na mojego pracusia, pracowała wytrwale cały rok! Tym razem już siedziałam obok niej i gderałam tylko: Madziu jak siedzisz! Plecy proste! Jak trzymasz pióro! Głowa wyżej! Z rzadka musiałam tłumaczyć coś czy poprawiać!
W klasie trzeciej Madzia zaczęła uczęszczać do ME School na język angielski. Miałam problemy z zapisaniem jej od razu na kolejny kurs razem z jej klasą, bo dziecko wcześniej nie chodziło i pani martwiła się, że Tygrysek będzie obniżał znacząco poziom.
W szkole dodatkowo dziecko chodziło na kolejny kurs języka angielskiego.
Oczywiście szkoła muzyczna i perypetie z nią związane towarzyszyły nam cały rok. Pani Halina nie potrafiła nawiązać współpracy z dzieckiem! Nawet doszło do spięcia między tatą a nauczycielem! Sprawa tak zawirowała wysoko, że nauczyciel chciał oddać Madzię, bo dziecko: trudne, nie mające słuchu „chromatycznego”, bo jest zła współpraca z rodzicami…
Oprócz tego w MDK Tygrysek biegał na tańce do „Gwiazdeczek”, na tańce ludowe do „Małej Kaliny”, na gimnastykę artystyczną i oczywiście na teatr do teatrzyku Gong pani Krystyny.
Trzecia klasa była trudna! Dla mnie wyczerpująca. Końcówka roku była szczególnie zwariowana! Czasami, aż wyć mi się chciało! Właściwie musiałam być zorientowana tylko na moje dziecko! Tu występ taki, tam konkurs taki, tu ćwiczenia koncertu, tu olimpiada z tabliczki mnożenia, tu strój ludowy przygotuj, tu kok zrób, tu to, tu tamto! Pamiętaj o tym… A do tego pamiętaj o diecie, bo jak za dużo będzie szkodliwych rzeczy to Tygrys się rozchoruje!
Tygrysek, to bardzo ambitne dziecko! W ciągu roku szkolnego dzieci przygotowywały prezentacje na rożne tematy. Madzia koniecznie chciała przygotować prezentację w PP z filmikiem. W końcu znalazła filmik o wodzie, poczytała w Internecie jak to zrobić. I dopięła swojego! Na kilka przygotowanych prezentacji ostatnia była z filmikiem !
Ponadto brała udział w wielu konkursach! Zarówno polonistycznych, plastycznych i matematycznych! Zawsze chętnie stawała do wyznaczonego jej zadania! Dla mnie jest niesamowita! Raz, że jej się chce, a dwa, to, że ma siłę to wszystko robić!
Co ciekawe, wszystkie jej poczynania zorientowane są na jeden cel… Tygrysek już wcześniej postanowił, że będzie lekarzem, że będzie ratował dzieci! Dziś robi wszystko, aby jutro pomagać innym! To jest dla mnie niesamowite! Miałyśmy niedawno taką przygodę:
Moja córcia odrabiała lekcje a ja w tym czasie sprawdzałam, co słychać u znajomych dzieciaczków, które zmagają się z chorobami… Pech chciał, że umarła Martusia… Tygrysek to zauważył i zaczął ogromnie rozpaczać! Z ekranu patrzyła na nas mała Martusia a moje dziecko pytało z oczami pełnymi łez:
- Mamo powiedz mi, czego jeszcze mam się uczyć, aby ratować takie dzieci? Ja będę pracować! Ciężko pracować! Będę się jeszcze więcej uczyć! I uratuję! Uratuję takie dzieci, aby nie umierały!
Przytuliłam moje dziecko, a gdy się uspokoiło spytało:
- Mamo, a jak mi się nie uda uratować wszystkich takich dzieci, to czy będziesz ze mnie dumna??
- Madziu – Jeżeli uda ci się uratować tylko jedno takie dziecko, to będę dumna.
- Tak jak paw?
- Tak dokładnie!
- To pokaż!
I pokazałam minę dumnego pawia, na co Tygrysek się do mnie ponownie przytulił, wskoczył na kolana i wyszeptał:
- Kocham ciebie mamo tak mocno, że nawet Bóg sobie tego nie wyobraża! Pamiętaj!

I w końcu po wielu trudach nastąpił ten upragniony dzień w szkole! Ale jak przystało na Tygryska, dzień pełen pracy i emocji!
Wstałam rano, było bardzo gorąco. Uff jak gorąco. Dziś obowiązywał strój galowy! W jego skład wchodzi taki sweterkowy bezrękawnik! W taki upał nie ma mowy, abym tak dziecko ubrała! Trudno, była tylko biała bluzka i czarna spódniczka! I wspaniały kok i piękna biała kokarda…
Apel rozpoczął się o 12 i na szczęście pani dyrektor nie skorzystała ze swojego przemówienia, krótko podziękowała wszystkim i wręczyła nagrody dla najlepszych! Najlepszym uczniem w klasie III c był mój Tygrysek! O matko! Ale zaskoczenie! Przecież Madzia nie miała nawet tarczy wzorowego ucznia w ciągu roku! I co jakiś czas była mniejsza lub większa afera z udziałem Madzi! To pokopała się z Wojtkiem, to wyrzuciła na basenie rzeczy z szafki, to jakieś kijki spod tablicy wywlekła, to gadała, to wrzeszczała. Tak była zadziorna, że nawet z muzyki została oceniona na B! A tu proszę, taka niespodzianka!
Pełen zaskocz!
Jednak to nie była w tym dniu jedyna atrakcja! W klasie posypał się grad nagród dla Madzi! I co były wyczytywane kolejne konkursy, to przed ogłoszeniem zwycięzcy Franek wołał:
- Madzia- łowca nagród!
I rzeczywiście, pierwsze miejsce w konkursie recytatorskim, pierwsze w ortograficznym, wielki pożeracz liter… I nagroda od sponsora także dla Madzi… I… I było tego sporo! Piękne książki, gra, dyplomy… I wśród tego zamieszania kręcił się mój Tygrysek z kokardą przypiętą do koka!
Po tych wszystkich ceregielach odbyło się spotkanie z dziećmi z San Sebastian! Dzieci wspólnie bawiły się, zagrały mecz piłki nożnej, zagrały w zbijaka, zjadły ciasta i pizzę. Tylko klasa Tygryska, klasa naprawdę ambitnych i mądrych dzieciaczków w ramach ESK miała możliwość nawiązania kontaktów z Hiszpanami.
Ale jak to zwykle bywa u Tygryska, Madzia miała terminy napięte! Szybko po imprezie z koleżankami i kolegami pędziła na koncert z dziećmi do Obornik do domu kultury! Tam grała na skrzypcach z Koreańczykami. W tym czasie mama pojechała na zakończenie roku w szkole muzycznej i wręczono mamie świadectwo z biało czerwonym paskiem! Druga klasa ukończona z samymi piątkami! Ponoć na egzaminie Madzia była najmocniej chwalona! I pani Halina nie chce oddać Madzi… Szkoda… Wielka szkoda! Czeka nas kolejny rok utarczek! Uuuu…
Po powrocie do domu czekałam na moją koncertującą córcię… A moich włóczykijów jak nie ma tak nie ma! Okazało się, że trafili do stajni, tylko żeby zobaczyć źrebaczka. Ale jak zwykle Tygrysek załapał się na kolejne przygody! Tym razem było to czyszczenie konia a potem jazda na nim! Normalnie zatkało mnie, jak zobaczyłam MMS, na którym Madzia stoi za koniem, trzyma ogon w dłoni i szczotkuje, a nad tym wszystkim góruje biała kokarda przypięta do koka…
Tak, to był niesamowity dzień pełen niespodzianek i nagród za naprawdę wytrwałą pracę! Czasami bywa ciężko! Czasami Madzia się zatnie i nie bardzo rozumie jak jej coś tłumaczę! Czasami jest tak, że przeczyta treść zadania i podaje wynik, i to dobry wynik. Wówczas proszę ją o to, aby napisała jak do tego doszła, ale z jej zapisków, pokrętnych, wyłania się zaskakujący tok rozumowania. Nie wiem, jak to działa?
Jedno jest pewne! Konsekwencja prowadzi do pożądanych rezultatów. Mamy np. taką zasadę, że wyraz napisany błędnie pisze Madzia trzy razy. Jak coś zapomni, to szuka w książkach. Nauczyła się szukać w „googlach” pożądanych informacji. Potrafi dosyć sprawnie posługiwać się internetowym słownikiem języka angielskiego. Potrafiła sobie wyszukać nawet informacje jak zamieścić filmik w prezentacji i nawet oklaski!


Dla mnie Tygrysek to swego rodzaju fenomen! Ma mnóstwo zajęć, czasami jest zaorany, ale pcha się do przodu, ma cel i jest niesamowicie pracowity! Czasami ma zacięcia, ale co tam!
I tak dla mnie jest „THE BEST”.
I oczywiście, to córunia tatunia!


wtorek, 28 czerwca 2016

Występ na Pikniku Olimpijskim

Taki pamiątkowy kolaż zrobiłam mojej Niuni z występu na Pikniku Olimpijskim. Mina na jednym zdjęciu mówi wiele! Jest dumna, szczęśliwa, że może w takim stroju tańczyć!
 
 
Ps. Piękne są te nasze polskie dziewczyny! Piękne są nasze polskie stroje ludowe!
 

czwartek, 26 maja 2016

Mama, Mamusia, Mamisia, Mimiś…


Dla mamy…

 Kochana mamo
Zacznę zwyczajnie,
Że z tobą w domu
Zawsze jest fajnie.
 
Czy wieczorami,
Czy południami,
Zawsze jesteś
Między nami. 
 
Ty sprzątasz, szorujesz,
Myjesz i robisz pranie…
A ja mam, co?
Mam wielkie leniuchowanie!
Fraszka o bąku 
Słońce powoli zachodzi,
A mama nam tutaj smrodzi.
 
Najadła się wczoraj groszku
I gazy wypuszcza po troszku. 
 
Oj niegrzeczna ta nasza mamusia!
Mówi to tata i ja, córusia. 
 
A mama wciąż puszcza bąki,
Aż z sufitu spadają pająki! 
 
Ja mówię mamie swoje zdanie,
I nie boję się, że dostanę lanie! 
 
Mama wtedy złości się i dokucza,
Ale też śmieje się, bawi i naucza. 
 
Oprócz pięknych wierszyków Tygryska o „MAMIE”, mam i takie wspaniałe wyznanie:
„Mamo! Kocham Ciebie tak mocno, że nawet Bóg nie potrafi sobie tego wyobrazić!”
Piękne…. 
Kochany Tygrys!

poniedziałek, 16 maja 2016

Sobotni występ Małej Kaliny

Kolejne szykowanie stroju...
Prasowanie bluzki, halki, spódnicy i wstążek...
Kolejny raz upinam włosy, wiążę czerwoną wstążkę i wkładam wianek...
Potem stoję pod sceną i trzymam kciuki za wspaniały występ...
 
 
 
A wieczorem...
Wieczorem dziękuję Bogu za tak Cudowną Córcię...
I proszę - rośnij zdrowo nasze Słoneczko...

Kocham najmocniej
Mama

piątek, 1 kwietnia 2016

Dialogi na pierwszego kwietnia


Wracam z Madzią ze szkoły do domu…
- Madziu, jak było w szkole? Komu dzisiaj pani Ela wpisała uwagę?
- Nikomu!
- Brawo, to grzeczni byliście?
- Tak!
- A czy Franek powiedział ci dziś coś miłego?
- Tak „ cześć”.
- A z kim dzisiaj siedziałaś?
- Z Frankiem!
- Iii… (Dalej próbuję wycisnąć jakieś zeznania.)
- I chyba kocha się we mnie pięć chłopaków!
- Cooo???
- No tak! Franek na 100 %, Milan na 40%, Tomek na 10% i jeszcze Piotrek i Igor!
- Uuuuu… To znaczy stosujesz prawo Ohma! Nie chodź z jednym tylko z dwoma!
- Nie mamo! Nie chodź z jednym tylko z pięcioma! I nawet się rymuje!
-….

Idziemy ze szkoły, wyduszam zeznania jak mogę. W pewnej chwili dziecko zamilkło i z napięciem czekało aż z naprzeciwka podejdą do nas dwie starsze dziewczynki. Te podeszły, powiedziała jedna większa „cześć” do Madzi…
- Madziu, kto to?
- To moja koleżanka ze starszej klasy! Jest w drużynie DI!
- Acha...
- No wiesz! W szkole to chyba mnie już wszyscy znają!
- A.. To dobrze!
- No, co!

Przed odebraniem Tygryska ze szkoły byłam na zakupach i udało mi się zakupić całkiem przyzwoite dwa staniki za rozsądną cenę. Wyjmuję zakupy z plecaka…
- Mamo, co tam masz?
- Yyyy… Staniki!
- Pokaż, jakie?...
Tygrys przyjrzał się zakupom, po czym z uznaniem pochwalił!
- Fajne! Bo ty masz ekstra cycki!
- Madziu, mam ekstra staniki, a piersi…
- Mamo! Co ty! Ty masz ekstra cycki i koniec!

Wieczorem, podczas toalety…
- Mamo, wiesz, co! Na mini playback show była taka dziewczyna, wymalowana! Wyglądała ekstra!
- No widzisz! To ładnie!
- Ale dziś była w szkole niewymalowana! I wyglądała okropnie! Nawet jej nie poznałam!
- A… To tak w życiu bywa!
- A czy ty się malowałaś?
- Niekoniecznie! Tak troszeczkę!
- A ja się będę malować! Kup mi takie malunki! Bo ja chcę się już malować!
- Uuuu… Chyba jesteś za mała!
- Nie szkodzi! Kupię sobie takie coś! Takie do malowania!...

Jesteśmy same w domu. Właśnie podałam obiad. Tygrys grzebie w talerzu z zupą…
- Mamo! Chyba powinnaś dla mnie zatrudnić nianię!
- Po co?
- Żeby mnie karmiła!
(Zrobiłam wielkie oczy, a Tygrys ciągnął dalej.)
- Taty nie ma, a ty na pewno mnie nie nakarmisz!

 

niedziela, 20 marca 2016

Gwiazdy świecą krótko.

Tygrys trafił do szkoły, a raczej do klasy bardzo ambitnej. Tak się złożyło, że w klasie jest 21 dzieci o predyspozycjach przywódczych, na 27 dzieci. Wszystkie pociechy są aktywne, wszystkie zadają pytania, wszystkie pragną się wypowiedzieć na dowolny temat. W klasie jest 5-7 „samców alfa”, a dziewczęta… Te - to są gaduły. Niemniej dzieci są pracowite i naprawdę wspaniałe… Ale… Są bardzo rozbrykane, a ostatnio wręcz niegrzeczne i zaczynają być nonszalanckie.
Współczuję nauczycielom… Mądre dzieci, ale broje i indywidualności niesamowite. Klasa, mimo tarć, raczej jest zgrana, potrafi zespołowo pracować i dzieci się lubią.
Tygrys, bardzo ciężko pracuje. Szkoła muzyczna i jego parcie do sukcesu wymuszają ogromną pracę. Trochę dziwi mnie jego chęć brania udziału w konkursach matematycznych. W polonistycznych jest rewelacyjny! Czyta pięknie, recytuje wspaniale, pisze… Ale matematyka??? Ta - to jest wyuczona przeze mnie. Czasami kosztuje mnie to sporo cierpliwości! Ale po cichu korzystam z tego, że Tygrysek zgłasza się „za tłumem” do konkursów i przemycam mu wiedzę. Czasami, aby załapał problem muszę przećwiczyć z nim kilka przykładów. Konkurs matematyczny „Alfik” poszedł dziecku całkiem przyzwoicie. Teraz niedawno był „Kangurek” i moja „Gwiazda” zamiast przyłożyć się, to przeczytała byle jak zadania, strzeliła odpowiedzi i jak większość koleżanek i kolegów pokpiła sobie sprawę! Co to dla nich taki „Kangurek”!
Wychowawczyni potwierdziła moje przypuszczenia! „Mówiłam im, tłumaczyłam… Ale nonszalancko podeszły do problemu…” I trzeba dodać, że przy ogłoszeniu wyników będą buźki smutne! Ale to dzieciakom jest potrzebne, bo nie mogą zawsze być najlepsi. Trochę zaczynają sobie lekceważyć prace kontrolne i zadania domowe… Kolega Kuba, ambitny i mądry chłopak nie może się nauczyć wiersza, bo ma treningi… A gdy pani chce sprawdzić zadanie domowe w zeszytach, to połowa klasy właśnie w tym dniu zapomniała zeszytu! Tygrysek na znak zapytania postawiony przez nauczycielkę, który sugeruje brak zadania domowego, dopisuje sobie komentarz obok znaku – „jakim cudem?”
W szkole muzycznej na ostatniej klasówce Madzia zamiast pisać nuty to namalowała jabłuszko, piękny klucz wiolinowy, piękne ozdobne nuty, tylko nie napisała, co potrzeba… I była trója minus, i Tygrys beczał, i najgorsze, nic się nie nauczył! Może „Kangurek” otworzy mu oczy?? Porażka będzie bolała! Mocno!
Gdy zobaczyłam pracę i odpowiedzi i brak obliczeń i skończoną książkę Harry Pottera, to wszystko było dla mnie jasne! Nagadałam dziecku, tłumaczyłam, a to się skuliło na łóżku i wyciągnęło najgorsze działo:
- To ja nie zasłużyłam, aby mnie przygarnąć??
Takie argumenty, powalają mnie na kolana! Ja pragnę dziecku przekazać jakąś wiedzę, a ono nie znosząc krytyki atakuje mnie najmocniejszą swoją bronią. W takich chwilach żałuję, że Tygrysek wie o swojej adopcji. Wkurza mnie, że potrafi to wykorzystywać w sytuacjach, w których nie ma mowy o przysposobieniu. Niemniej muszę poruszać z dzieckiem tematy dotyczące jego zachowania, bo to nie sztuka słuchać tylko pochwał na swój temat. Trzeba zmierzyć się z krytyką, zwłaszcza, że ostatnio uwagi na temat zachowania się mnożą i moja pyskata córcia powinna na nie zareagować, i to reakcja powinna być właściwa…
Rozmawiam z innymi mamami w klasie… Inne dziewczęta też pyskują. Tygrys niebawem osiągnie 10 lat, czyżby wchodził w okres dojrzewania?? Tak szybko?
Szkoda takiej klasy. Dzieci stracą przez swoje zachowanie! Skoro 30% czasu nauczyciel poświęca na uciszanie i reagowanie na konflikty, to ich wiedza spadnie. Nie dziwi mnie, że mają sporo zadane. Skoro nauczyciel nie jest w stanie na lekcji przerobić materiału, to materiał musi być zadany do domu…
Szukam argumentów, aby dotrzeć do dziecka. Muszę odkryć jakiś działający patent, żeby dziecko swoim gwiazdorstwem i nonszalancją nie straciło możliwości rozwoju… Jak to powiedziała jedna z nauczycielek o Tygrysku – „gwiazdy świecą krótko”.
A tego nie chcę dla mojego dziecka.

czwartek, 10 marca 2016

Lista skarg…

Zacznijmy od chyba największej… W ubiegły czwartek Tygrysek pobił kolegę z klasy, sportowca. Kopnął go w piszczel i ten symulował ból prawie trzy godziny lekcyjne. Z uwagi, na kuśtykającego chłopca po szkole, jego jęczenie i całą aferę wszyscy w szkole o tym trąbili. Madziulek bardzo był spłoszony. Nie chciał tak mocno uderzyć kolegę, ale ten zaczepiał i prowokował inne dzieci to w ramach sportu mu się oberwało…
Wyprowadziłam chlipiącego Tygryska ze szkoły. Tygrysek smucił się, że pani Ela krzyczała na nią (Nie ma się, co dziwić pani nauczycielce – jedno leży jęczy i płacze na środku na dywanie w klasie, drugie siedzi w ławce i buczy, a reszta wykorzystuje sytuację i zaczyna broić! Normalnie i jak tu nie zwariować!), beczał i bał się bury od mamy! No, ale jaka bura… Wiadomo, że nie wolno się bić, ale podskórnie podziwiałam moje dziecko, że się odważyło zaatakować kolegę, naprawdę wyćwiczonego! No cóż, spytałam się czy ma jakieś, ale do Wojtka, okazało się, że dzieci się lubią i chyba w ten sposób wyładowały swoją energię!

Zaskoczyło mnie też podejście mojej córci – wytykany palcami Tygrysek mniej więcej w połowie drogi do domu się uspokoił, w oczach jego zabłysły i skry radości i tak odpalił:
- Mamo! Ale jutro pani Ela będzie krzyczała na nich!
- Jak to na nich?
- Jutro oddaje klasówki z polskiego.
- Iii??
- I ja będę miała Maksa, a oni nie!
Uuuu… Potrafi dziecko ocenić swoją wartość.

Ale jeszcze w tym dniu Madzi się oberwało… Pani w teatrze zauważyła, że Madzia niewyraźnie mówi… No pewnie, bo dziewczynie w chwili obecnej brakuje pięciu czy sześciu zębów i jęzor miele niedbale. A na gimnastyce dziewczynki miały ułożyć wspólnie w grupkach niwy układ i układ grupki Tygryska nie wyszedł… I znowu zawód dziecka i wielki smutek, bo ćwiczenie nie wyszło i na następny raz pani będzie musiała im pomagać coś wymyślić a tu ambicja żąda, że to nie tak ma być!
Wieczorem padło wiekopomnie zdanie: „to mój najgorszy dzień w życiu”.
Kolejnego dnia czarna seria trwała dalej… Madzia wpadła na pomysł schowania się pod ławką i pałaszowania śniadania… Uu… Znowu była bura. W poniedziałek była bura za gadanie. We wtorek Tygrys nie wziął zadania domowego do ME School. W szkole muzycznej kiepsko zagrał „bemole” Pani Halina jak zwykle „warczała”. A we środę… Ledwo ujrzałam panią nauczycielkę to się wydało, że tym razem Tygrys po basenie, zamiast się ubierać i suszyć, to zaszył się w szatni i w mokrym stroju kąpielowym czytał książkę! Znowu moja panna nabroiła… A właściwie, to często zamiast uważać to ma książkę pod ławką i czyta…I jeszcze wieczorem odkryłam brak zadania domowego… W ćwiczeniach Tygrys sobie napisał notatkę „jakim cudem?” Obok znaku zapytania wymalowanym przez wychowawczynię.
Po takim pękatym w uwagi tygodniu sprawdziłam, czy dziecko ma wszystkie zeszyty i dodatkowo w szkole dokonałam rewizji tornistra, czy przypadkiem jakaś książka się tam nie przedostała… Ale jak to powiedziała jedna z koleżanek Madzi – Madzia może iść na przerwie do biblioteki i sobie wypożyczyć i będzie miała książkę!
Siedzę teraz i myślę… Co dzisiaj?? Pobicie, brak zadania? Gadanie? A może coś, czego nie jestem sobie w stanie wyobrazić!
Zaraz popędzę po Tygrysa! Przyjmę na klatę kolejne wyzwanie i tak dalej będę Go kochać! I to najmocniej!

 

czwartek, 28 stycznia 2016

Nos potwora…

 Tygrysek na język angielski maluje potwora, potem ma go opisać… Maluje, ja siedzę obok i maluję swojego… Nagle wpadłam na pomysł i domalowałam potworowi Tygryska długi nochal i rozbawiona moim pomysłem, domalowałam kolejną linię…
- I będzie taki czerwony na końcu…
Tygrysek zaskoczony moimi działaniami przyjrzał się rysunkowi i oświadczył:
- Może być! Fajnie!
W tym momencie zauważyłam, z czym tak naprawdę może się kojarzyć domalowany przeze mnie nos… Zaczęłam się śmiać!
- Madziu, nie może być taki nos! To się źle kojarzy!
- Mamo! Będzie dobry! Podoba mi się! A tu będzie taki czerwony! Jak nosek renifera Rudolfa!
- Madziu nie! Nie może mieć potwór takiego nosa! Zawołaj tatę i zobacz co on zrobi!
Tato przyszedł zobaczyć naszkicowane dzieło Tygryska. Zaczął się śmiać, po czym orzekł:
- Ten nos musicie zmazać! To się będzie źle kojarzyć!
- Ale z czym??
- Dzieci tego nie zrozumieją, ale pani… Nos nie może być taki!
Tato wyszedł, ale Tygrysek obstawał przy swoim!
- Ma być taki nos i koniec!
- Nie Madziu! Zmazujemy go!
- Mamo! – Zapytał konspiracyjnie Tygrysek. – Z czym się on pokojarzy?
Uuu… To sobie nagrabiłam… Teraz się zacznie! Ale cóż, przyjęłam „na klatę wyzwanie” i odpowiedziałam spokojnie:
- Z penisem!
- Z penisem???…
Tygrysek zaczął wpatrywać się w rysunek…
- Mamo, a czy ty widziałaś takiego penisa?
Uuu…
- Tak…
- A czyjego?
- No… Taty… (Wyjąkałam.)
- No właśnie! A ja nie widziałam!
- To chyba dobrze!...


poniedziałek, 11 stycznia 2016

Koncert kolęd i WOŚP

Wczoraj był dzień pełen występów. Jakoś udało nam się pogodzić koncert kolęd w kościele...



I tańce dla WOŚP...


Mam nadzieję, że zgromadzone pieniążki wspomogą cel tegorocznej zbiórki!







 
 
 

wtorek, 5 stycznia 2016

Sylwester 2015

Nad naszym polskim morzem zawsze jest wesoło... W hotelach i lokalach "skubanie leszcza" ile się da. Ale na plaży piasku takie mnóstwo, i tak można pobrykać, że warto przymknąć oczy na odgrzewane jedzenie, podwójną sprzedaż alkoholu z zabawy sylwestrowej, nie posprzątane pokoje, brak wody, brak mydła czy inne oszustwa.
W sumie, to najważniejsze jest towarzystwo, a takie nam dopisało!