niedziela, 20 marca 2016

Gwiazdy świecą krótko.

Tygrys trafił do szkoły, a raczej do klasy bardzo ambitnej. Tak się złożyło, że w klasie jest 21 dzieci o predyspozycjach przywódczych, na 27 dzieci. Wszystkie pociechy są aktywne, wszystkie zadają pytania, wszystkie pragną się wypowiedzieć na dowolny temat. W klasie jest 5-7 „samców alfa”, a dziewczęta… Te - to są gaduły. Niemniej dzieci są pracowite i naprawdę wspaniałe… Ale… Są bardzo rozbrykane, a ostatnio wręcz niegrzeczne i zaczynają być nonszalanckie.
Współczuję nauczycielom… Mądre dzieci, ale broje i indywidualności niesamowite. Klasa, mimo tarć, raczej jest zgrana, potrafi zespołowo pracować i dzieci się lubią.
Tygrys, bardzo ciężko pracuje. Szkoła muzyczna i jego parcie do sukcesu wymuszają ogromną pracę. Trochę dziwi mnie jego chęć brania udziału w konkursach matematycznych. W polonistycznych jest rewelacyjny! Czyta pięknie, recytuje wspaniale, pisze… Ale matematyka??? Ta - to jest wyuczona przeze mnie. Czasami kosztuje mnie to sporo cierpliwości! Ale po cichu korzystam z tego, że Tygrysek zgłasza się „za tłumem” do konkursów i przemycam mu wiedzę. Czasami, aby załapał problem muszę przećwiczyć z nim kilka przykładów. Konkurs matematyczny „Alfik” poszedł dziecku całkiem przyzwoicie. Teraz niedawno był „Kangurek” i moja „Gwiazda” zamiast przyłożyć się, to przeczytała byle jak zadania, strzeliła odpowiedzi i jak większość koleżanek i kolegów pokpiła sobie sprawę! Co to dla nich taki „Kangurek”!
Wychowawczyni potwierdziła moje przypuszczenia! „Mówiłam im, tłumaczyłam… Ale nonszalancko podeszły do problemu…” I trzeba dodać, że przy ogłoszeniu wyników będą buźki smutne! Ale to dzieciakom jest potrzebne, bo nie mogą zawsze być najlepsi. Trochę zaczynają sobie lekceważyć prace kontrolne i zadania domowe… Kolega Kuba, ambitny i mądry chłopak nie może się nauczyć wiersza, bo ma treningi… A gdy pani chce sprawdzić zadanie domowe w zeszytach, to połowa klasy właśnie w tym dniu zapomniała zeszytu! Tygrysek na znak zapytania postawiony przez nauczycielkę, który sugeruje brak zadania domowego, dopisuje sobie komentarz obok znaku – „jakim cudem?”
W szkole muzycznej na ostatniej klasówce Madzia zamiast pisać nuty to namalowała jabłuszko, piękny klucz wiolinowy, piękne ozdobne nuty, tylko nie napisała, co potrzeba… I była trója minus, i Tygrys beczał, i najgorsze, nic się nie nauczył! Może „Kangurek” otworzy mu oczy?? Porażka będzie bolała! Mocno!
Gdy zobaczyłam pracę i odpowiedzi i brak obliczeń i skończoną książkę Harry Pottera, to wszystko było dla mnie jasne! Nagadałam dziecku, tłumaczyłam, a to się skuliło na łóżku i wyciągnęło najgorsze działo:
- To ja nie zasłużyłam, aby mnie przygarnąć??
Takie argumenty, powalają mnie na kolana! Ja pragnę dziecku przekazać jakąś wiedzę, a ono nie znosząc krytyki atakuje mnie najmocniejszą swoją bronią. W takich chwilach żałuję, że Tygrysek wie o swojej adopcji. Wkurza mnie, że potrafi to wykorzystywać w sytuacjach, w których nie ma mowy o przysposobieniu. Niemniej muszę poruszać z dzieckiem tematy dotyczące jego zachowania, bo to nie sztuka słuchać tylko pochwał na swój temat. Trzeba zmierzyć się z krytyką, zwłaszcza, że ostatnio uwagi na temat zachowania się mnożą i moja pyskata córcia powinna na nie zareagować, i to reakcja powinna być właściwa…
Rozmawiam z innymi mamami w klasie… Inne dziewczęta też pyskują. Tygrys niebawem osiągnie 10 lat, czyżby wchodził w okres dojrzewania?? Tak szybko?
Szkoda takiej klasy. Dzieci stracą przez swoje zachowanie! Skoro 30% czasu nauczyciel poświęca na uciszanie i reagowanie na konflikty, to ich wiedza spadnie. Nie dziwi mnie, że mają sporo zadane. Skoro nauczyciel nie jest w stanie na lekcji przerobić materiału, to materiał musi być zadany do domu…
Szukam argumentów, aby dotrzeć do dziecka. Muszę odkryć jakiś działający patent, żeby dziecko swoim gwiazdorstwem i nonszalancją nie straciło możliwości rozwoju… Jak to powiedziała jedna z nauczycielek o Tygrysku – „gwiazdy świecą krótko”.
A tego nie chcę dla mojego dziecka.

6 komentarzy:

  1. Argumenty i komentarze dzieci ambitnych wyrzucają z butów. Nieraz mną trzęsie jak mi Lolek odparuje, "leniwym jest łatwiej", "mówiłaś, że się uczę dla siebie". Jednak Madzia ze swoim "To ja nie zasłużyłam..." przebiła wszystko.
    Trzeba jednak wciąż pracować z Dzieciakami i nad nimi czuwać, żeby to ich "gwiazdorzenie" nie przyniosło im samym przykrości...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, mam pytanie co do bloga http://www.nasz-bocian.pl/node/15600. Mieliśmy podobną sytuację z mikserem i wyrwanymi włosami, proszę o wiadomość jak to się skończyło... Dzięki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po szoku i bólu, ścięliśmy resztę włosów. Tam, gdzie były wyrwane urosły nowe. Dzisiaj mamy tylko problem z myciem i czesaniem... Ale powoli mycie jest przyjemne, tylko czesanie wciąż jest pełne jęków.

      Usuń
  3. Dzięki za odpowiedź! Włosami które zostały zasłaniamy "wyrwę", raczej nie będziemy ścinać. W każdym razie to nasza wina, jak się za dużo pozwala, to tak to się kończy. Ps. Po jakim czasie mniej więcej było widać nowe włosy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam... Ale masowałam łysą skórę i jakoś szybko zaczęły rosnąć włoski. Może to była kwestia 3 miesięcy. Nic oprócz lekkiego masowania nie stosowaliśmy. Teraz, chyba tam gdzie włosy były wyrwane mamy włosy gęściejsze...

      Usuń
  4. Jeszcze raz dziękuje. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń