piątek, 9 października 2015

Dziewięć lat z Tygryskiem…

 06.10.2015
Powoli zapominam jak to było… Powoli zapominam jak traciłam moje Aniołki… Ból kobiety, która nie była w stanie utrzymać zarodków mija…
Pamiętam jednak wciąż pierwsze spotkanie! Pamiętam jak nie byłam w stanie wziąć na ręce Tygryska. Pamiętam jak po przyjeździe do domu Tygrysek zaczął płakać, tato biegał po okolicznych aptekach i szukał mleka a ja próbowałam oszukać dziecko wodą z buteleczki…
Nie pamiętam, kto pierwszy przewinął Tygryska, kto nam Go rozebrał??? Kąpała Go Wiesia… Był to taki CUD, że mimo przeczytanych książek, mimo ogromnej chęci baliśmy się cokolwiek zrobić przy dzidzi, aby jej nie skrzywdzić…
Potem jakoś to poszło!
Dziś… - Dziś po domu kręci się prawie panienka. Dziewięć lat to dużo i mało. Martwi mnie, że czas tak szybko płynie i dziecko tak prędko dorośleje.
Mamy wciąż jeszcze kilka nierozwiązanych problemów – nie wiem do końca, co z oczami, niezbadana jest sprawa nierówności kończyn i kręgosłup… Tygrysek wciąż jest rehabilitowany, jakoś postępy w tej dziedzinie mamy mizerne.
Szkoła - hmmm… No właśnie! Tygrysek nie ma wzorowego sprawowania, uczy się raczej dobrze. Sporo z nim pracuję. Lubię to zajęcie! Siadam wieczorami, tłumaczę matematykę, pilnuję polskiego i gderam:
- Madziu jak trzymasz pióro!
- Madziu pisz ładniej!
- Madziu pomyśl troszeczkę!
- Madziu siedź prosto!
- Głowa wyżej!
Dziecko chodzi do dość ambitnej szkoły. Poziom jest wysoki. Mamy często sporo zadane. Czasami odrabianie lekcji kończymy prawie o 10! Tygrysek lubi mnie mieć przy boku, gdy odrabia lekcje. Ja, czasami tracę cierpliwość! Czasami, gdy tłumaczę to samo po raz kolejny to się irytuję! Ale cóż, liczę, że zaskoczy i mój trud nie pójdzie na marne!
Szkoła muzyczna – koniec roku był na 5. Teraz jest nieco gorzej. Tygrys całe wakacje nie ćwiczył i za wrzesień dostał 3+. Pani od instrumentu niemiłosiernie na Madzię narzeka! Aż czasami żal patrzeć na dziecko, które się stara, łzy lecą na instrument, pani burczy a Tygrys, jako twardy zawodnik nie popuszcza. Wraca do grania, mimo, że popełnia błędy! Czasami czekam, aż o podłogę rozwali skrzypce, wybiegnie ze szkoły i nigdy tam nie wróci. Kiedyś mieliśmy z tatą karę, pani jak Tygrys nie zagrał poprawnie dźwięków, namalowała mam kółeczka i tłumaczyła nam, co to jest nuta, półnuta, itp…. Teraz w wolnych chwilach zgłębiam wiedzę z muzyki. Powoli zaczynam się kapować, co w tych pięcioliniach jest pomalowane!
Zajęcia dodatkowe: obecnie zrezygnowaliśmy z baletu… Balet zastąpił nam kurs nauki pływania na optymistach. Powoli Madzia się wdrożyła, powoli czuje wiatr w żaglu i zaczyna go wykorzystywać. Do grudnia dzieci pływają, potem zobaczymy? Czy Tygrysek będzie żeglarzem?? Czy tylko zaliczy taką przygodę?
Teatr… - Tu trzeba powiedzieć prawdę! Tygrys ma talent do aktorstwa! Na scenie jest rewelacyjny! Mimika twarzy doskonała, opanowanie teksów nie stwarza Madzi większych problemów. To jest jej żywioł. Do tej pory teatrzyk Gong dał dwa przedstawienia z udziałem Tygrysa. W obu był gwiazdą! Wszystko się kręciło wokoło Madzi! Pani opiekująca się grupą namawia nas, aby Madzia grała w filmach, ma tam jakąś agencję i chętnie Madzię zaangażuje. Tylko ja nie wiem, kiedy??? Na szczęście, zagoniony Tygrys szybko zapomina jak pani namiesza z tymi filmami i nie męczy mnie zbytnio o taką przygodę.
Reszta zajęć dodatkowych nakierowana jest na poprawę sylwetki, na wzmocnienie mięśni – gimnastyka, tańce ludowe…
Oczywiście jak każdy jedynak, musimy mieć jakieś zwierzęta w domu! Było naleganie na królika, kotka, pieska, żółwia, chomika, świnkę morską… Ostatecznie w naszym domu zamieszkały patyczaki. Na początku Madzia wyjęła je ze trzy razy z „terrarium”, obejrzała, zerwała liście z jeżyn na karmę i koniec. Teraz ja muszę je czyścić, karmić, poić… Dobrze, że to nie królik czy świnka morska!
Dieta – Tygrysek jest na diecie bezglutenowej, bezmlecznej i bez jajecznej. Już opanowałam takie gotowanie. Nawet te potrawy są coraz smaczniejsze. Opanowałam też chleb. Jak na bezglutenowy, muszę się pochwalić, że jest rewelacyjny. Co prawda szoruje po gardle, ale da się go jeść. Dzisiaj Madzia jedząc zupę powiedziała: Mamo, ty robisz najwspanialsze zupy! A rosół i pomidorowa, to są najlepsze!
Zdrowie – Teraz bierzemy Ribomunyl. Tygrysek nie ma końskiego zdrowia. Jest raczej chorowity. Jak zacznie, to mamy kilka tygodni z głowy! Mamy przerost migdałka, ale lekarze proponują, aby czekać i nie usuwać. Mamy aparat ortodontyczny, powinniśmy zaklejać oczko, aby drugie ładniej pracowało. Mamy przepisane okularki, ale też mamy czekać, bo raz jest lepiej raz gorzej i trudno dociec, co powoduje, że Tygrysek raz widzi doskonale a raz ma spore niedowidzenie w jednym oczku? Monitorujemy to, ale ostatecznej diagnozy nie mamy…
Czytanie – czytanie, to czynność, którą Madzia uwielbia! Pożera książki. Teraz czyta Harry’go Pottera. Czyta ile się da! Wszędzie w domu walają się poukrywane książki. Nawet za pralką. Na urodziny poprosił Tygrysek koleżanki i kolegów o książki i zgromadził kolejny stosik. Tygrysek nie lubi jednak korzystać z biblioteki. Chce mieć książkę na własność! Swoją. Do niektórych wraca po kilka razy. Niektóre towarzyszą mu na zasadzie maskotki w kilku podróżach, bo dany bohater jest bliski Madzi i dziecko z nim się nie chce rozstać.
Wygląd- Tygrysek obecnie ma około 140 cm wzrostu, około 30 kilogramów. Stopa to rozmiar 35. I ma przecudowne włosy. Pozazdrościć! Tygrys ma zawsze fryzurę! Tak podatnych włosów, takich cudownych do układania to się nie spodziewałam! Zawsze marzyłam o dwóch ciemnych warkoczykach, ale los i w tej dziedzinie mnie obdarował. Mam warkocze, tylko ich właścicielka niechętnie pozwala sobie je czesać i zaplatać. Czasami jednak daje za wygraną i mam te cudowne włosy tylko dla siebie i mogę się artystycznie wyżyć!
Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że sporo zyskaliśmy decydując się na adopcję. Poznaliśmy miłość bezwarunkową, pełną ufności. Miłość, która z troskami przynosi wiele radości. Każdy postęp, każda nowa umiejętność naszego dziecka to dla nas ogromny powód do dumy. Brojenie Tygrysa i jego wyczyny przyprószają nasze głowy siwizną, ale jego radość jest bezcenna! Jedyna w swoim rodzaju! I nasza!
 Dziewięć lat temu jedna mama zostawiła dziecko w szpitalu, sąd powierzył pieczę nad małoletnią nam i tak zostało… Dobrze, że tak zostało.

Mały żeglarz... Czasowo czy na zawsze???