wtorek, 23 grudnia 2014

Święta...

Szczęśliwych, kojących,
przeżytych w zgodzie
ze światem i z sobą samym,
pełnych życia i miłości
świąt Bożego Narodzenia
oraz niesamowitego, niezapomnianego,
niepowtarzalnego Sylwestra

życzę...

poniedziałek, 17 listopada 2014

Powód do dumy

Na ostatniej lekcji muzyki Tygrysek ładnie grał… Pani nadawała rytm na pianinie, Tygrysek wyciągał dźwięki na skrzypcach. Było stosunkowo niewiele „fałszu”. Siedziałam w osłupieniu i słuchałam… Normalnie serce rosło! Są to ostatnie lekcje, w których mogę uczestniczyć. Teraz pani zacznie pracę z samym dzieckiem, ja tylko na popisach będę mogła słuchać muzyki granej przez moje dziecko… Szkoda… Bo właśnie wtedy, kiedy zaczynają się z instrumentu wydobywać właściwe dźwięki, pani dziękuje rodzicom za udział w lekcji.

Wieczorem podczas kolacji zaczęłam:
- Madziu! Pięknie grałaś na skrzypeczkach!
- Dziękuję mamo! Podobało ci się?
- Tak! Nawet było słychać muzykę! Naprawdę, z akompaniamentem pięknie to wyszło!
- Ale mamo! Ty wiesz, ja chcę być lekarzem!
- Pięknie!
- I będę mogła moim pacjentom zagrać na skrzypeczkach!
- Łoł! No jasne! Pójdziesz na dyżur i wieczorem zagrasz jakąś kołysankę!
- Ale mamo! Ja będę leczyła dzieci!
- Brawo! Madziu!
- I będę je ratowała! Wymyślę taki eliksir i je będę ratowała! I wiesz mamo! Pojadę do Afryki, do Murzynów i tam będę te dzieci leczyła!
Oczy mi się zaświeciły. Taka piękna idea!
- Mamo! Tylko nie płacz! Dumna ze mnie będziesz! Dumna? Będę najlepszym, najsłynniejszym lekarzem! Dobrze?
- Dobrze Madziu! Ale wiesz, że aby to osiągnąć, to musisz się sporo nauczyć!
- Pomożesz mi??
- Pomogę! Choć to nie będzie łatwe…
Tygrysek przerwał kolację. Wskoczył na kolana. Otarł moje łzy szczęścia i zapytał:
- Dumna będziesz ze mnie?? Powiedz, że tak!
- No pewno!
- Dumna będziesz, że będę sławnym lekarzem??
- Madziu, dumna będę, jak uda ci się uratować, chociaż jedno dziecinne życie! Nie musisz być sławna!
- Będę sławna i będę ratować dzieci na całym świecie! No pokaż, jaka jesteś dumna!

Pokazałam! Pokazałam, jaka jestem dumna, że w moim dziecku zakiełkowała taka wspaniała idea! Z drugiej strony, czy Tygrys zdaje sobie sprawę, ile pracy go czeka, aby osiągnąć taki cel? Muszę doczytać, jak wspomóc Tygryska, aby ten cel osiągnął. Zawsze wiedziałam, że Tygrys jest z nami tylko ograniczony czas. Muszę wyszarpać dla siebie teraz tyle ile się da! Od małego Tygrys walczy, aby w domu być jak najmniej! Kocha nas, to pewne, ale świat fascynuje Tygrysa. Sam sobie wybiera cele. W domu, w którym nie ma czasu na słuchanie muzyki, Tygrys gra na skrzypcach. W domu, w którym nie ma telewizji, Tygrys snuje idee o byciu lekarzem bez granic. Sam stawia sobie poprzeczkę bardzo wysoko, patrzy na nas z ufnością, realizuje swoje cele i ma nasze wsparcie. A jego idea, aby leczyć dzieci na całym świecie i je ratować jest warta tego, abyśmy my rodzice zaangażowali się w proces osiągania tego celu. Łatwo nie będzie… Ale jak nam się uda, do dopiero będzie powód do dumy! I ile nas pracy czeka, aby Tygrysek, chociaż zdał na studia medyczne? Nie mam nawet pojęcia, czy to w ogóle jest w Jego zasięgu?? Ale co ja dziś mogę wiedzieć?? Nic…

poniedziałek, 6 października 2014

8 lat z Tygryskiem…

8 lat z Tygryskiem….
 
I jak jest????
 
Kwiecień 2013
 
Jest wczesna wiosna. Właśnie rozpoczęliśmy prace na naszym ogródku. Tygrysek, jak zwykle chętny do pomocy pyta:
- Mamo! Czy mogę „posekatorować”?
- Możesz! (Odpowiedziałam na odczepnego, aby mieć chwilę na posianie nasionek.)
Tygrysek pobiegł po sekator i chwilę później „sekatorował” w malinojeżynach. W trzy sekundy roślina została wycięta!
- Madziu, co robisz?! (Zawołałam przerażona!) Zniszczyłaś roślinkę! Nie będzie owoców w tym roku! Popatrz jak ucięłaś pędy!
Tygrys skruszony pokazał na czubku tyczki dyndające końce roślinki i tak się tłumaczył:
- Mamo! Ja nie chciałam! Ale zobacz! O tutaj są jeszcze zielone listki! Będą owoce!
- Ale jak Madziu! Te gałązki nie mają korzonków! Już nie urosną!
 
Maj 2013
 
Wracamy z przedszkola…
- Mamo, a jak pójdę do szkoły, to chcę chodzić na szermierkę!
- Cooo??
- No bo wiesz, Kajetan i Filip chodzi na szermierkę i ja też chcę!
- Dobrze! A co ze szkołą muzyczną??
- Ja już nie chcę! Wolę na szermierkę!
- Tak szybko zrezygnowałaś? Jeszcze nie zdałaś egzaminów i już nie chcesz chodzić?
- No bo wiesz, ja chcę chodzić na szermierkę i robić tak… (Tu Tygrysek demonstrował możliwe pchnięcia szpadą.)
- To może zrobimy tak: rano będę ciebie prowadzała do szkoły, potem na szermierkę a potem do szkoły muzycznej jak zdasz, a potem na inne zajęcia… I tak będę biegała wokół ciebie!
- O tak! Tak może być mamo!
- I się wykończę biegając to tu to tam!
- Tak, ale jak urosnę to mogę sama chodzić?
- Tak, jak urośniesz, to sama będziesz chodzić aż nie ukończysz szkoły.
- No mamo! A studia to co??
- Studia?? Ty chcesz iść na studia??
- No pewnie! Przecież ja chcę pracować z tobą i z tatą a do tego potrzebne są studia!
- Madziu, ale to są trudne studia, ale jak chcesz to proszę bardzo!
- Dobrze! I będę z wami pracowała! Hurra!
- Może tak być, jeżeli nam się noga nie podwinie i uda się naszej firmie przetrwać tak długo to będziemy razem pracować!
- Mamo! Ale ja będę zarządzać tą firmą!
- Co proszę?!
- No wiesz, to ja będę szefem!
- Uuuuu… To musisz się dużo Madziu nauczyć!
 
Madzia wieczorem zakomunikowała, że jutro do przedszkola ma pójść ładnie ubrana bo idą do innej grupy się pobawić… Wyszykowałam piękną różową sukieneczkę w paseczki kremowe oraz do tego kremowe rajstopki. Tygrysek wyglądał przesłodko. Normalnie taka piękna dziewusia do schrupania. Tygryskowi jednak ten strój nie odpowiadał, marudził i krzywił się co nie miara:
- Mamo, nie ubiorę tej sukienki! Nigdy przenigdy!
- Przymierz ją chociaż! Jest prześliczna!
- Nie! Nie lubię różowego! Chcę fioletową sukienkę! Uwielbiam fioletową! Chcę sukienkę w czarne kropki! Albo czarną! Czarną mi ubierz!…
Ubrałam jednak, tą którą przewidziałam. Tygrys stanął przed lustrem i zawodził:
- Uuuuu… Ona jest za krótka! Nie! Te rajstopy są niedobre! Zobacz! O tu…
- Madziu! Pójdziesz w tej sukience, wyglądasz cudownie!
Na to zareagował tato!
- Dziewczyny, co jest! Madzia się nie wyspała czy może jest chora???
Tygrys pogrążył się w konwulsjach… Nie było mowy… Sukienkę trzeba było zamienić! Poległam!
 
Czerwiec 2013
 
Wieczorem podczas kolacji Madzia wypaliła z pytaniem:
- Mamo! A ty jaki masz zawód???
- Ja… Ja budowałam mosty!
- I nawet jeden most we Wrocławiu projektowała mama. (Dodał tata.)
- I duży on jest??
- Nie jest duży, ale mały też nie jest. I jest niedaleko, kiedyś pójdziemy tam na spacer! (Dokończył tata.)
- A ty Madziu jaki chcesz mieć zawód??
- Ja? Ja będę śpiewaczką!
- Co proszę?
- No wiecie piosenkarką! (Tygrys złapał widelec, stanął na ławie i demonstrował swoje talenty wokalne.)
- Uuu… Madziu! To ciężki kawałek chleba! No chyba że ma się niebywały talent i trzeba umieć się przebić!
- Jak przebić??? (Zapytało zdumione dziecko?)
- Jak to jak! Trzeba się tak porozpychać łokciami…
- A nie można tego zrobić GWOŹDZIAMI???
 
Lipie 2014
 
Jemy obiad. Jak zwykle na ławie Tygrys się wierci i kręci. Dobrze, że mamy taką ławę! Z krzesła by chyba zleciał! W końcu tato aby skrócić nasz czas poświęcony na obiad zaczął z wrodzoną sobie wprawą wkładać do buzi Tygrysa porcyjki jedzenia. Madzia „cudowała” na ławie… W końcu się wyciągnęła i leżała żując posiłek.
- Madziu siadaj!
- Nie!
- Jemy na siedząco nie na leżąco!
- Uuuu… (Tygrys się przeciągnął na ławie i oczywiście nie usiadł!)
- Madziu… Nie za dobrze ci jest???
- No właśnie! I takie życie mi się podoba!... (Powiedział leżący do konca posiłku Tygrys.)
 
W ramach festiwalu Brave gościliśmy dziewczęta, które nie dość, że nie chciały uczestniczyć w naszym rodzinnym życiu, nie dość, że były uzależnione od Internetu, nie dość, że chodziły naburmuszone bo nie było wi-fi to dziewczyny były wyjątkowo niemiłe. Zniszczyły sporo rzeczy Madzi. Tak bezmyślnie. Np. Włożyły do piórnika specjalny klej do wszystkiego nie zakręcony… Tubka wyciekła i poniszczyła rzeczy w piórniku. Stłukły jej Aniołka w szklanej kuli. Albo nie pozakręcały brokatów i wszystko się rozsypało… Ponadto grzebały w jego szafkach. Po ich wyjeździe tato próbował wytłumaczyć zachowanie dziewczyn (w zasadzie dorastających panienek –  prawie15 i 14 lat) oraz chciał usprawiedliwić zostawiony przez nie bałagan w pokoju Tygrysa. Na jego tłumaczenia rozżalony Tygrys tak wypalił:
- No dobrze! Ale jak można wyjmować rzeczy i tak je rozwlekać po całym pokoju?!
 
Po wyjeździe dzieci z Bośni wysprzątałam pokój Tygryska. Madzia zadowolona, dziękuje mi:
- Dziękuję ci mamo, że mi go tak wysprzątałaś! Dziękuję!
Ale po chwili tak odpaliła:
- Mamo! Zazdroszczę Ci, że potrafisz tak wysprzątać!
 
Tygrysek uczy się grać na skrzypcach… Bywa z tym różnie! Raz chce innym razem trzeba go niemal zmuszać! Pani od muzyki, niezwykle cierpliwa zachęca dziecko aby zagrało kolejny utwór:
- Zagraj to Madziu…
- Pani wierzy, że ja to zagram???
- Tak zagrasz, potrafisz to zrobić.
- Ale ja nie umiem! (Upiera się Tygrysek.)
- Umiesz! Dasz radę!
- Pani naprawdę w to wierzy???
- Tu nie wiara jest potrzebna tylko słuch! Ja słyszę, że potrafisz to zagrać!
I Tygrysek zagrał!
 
Tygrysek się bawi! Ja w kuchni przygotowałam dla niego posiłek i wołam go do kuchni! Madzia bawi się w swoim w pokoju.
- Madziu!
- POCZEKAJ!
- Madziu chodź!
- Mamo poczekaj!
- Madziu!
- No mamo POCZEKAJ! Właśnie mam najwspanialszy i najcudowniejszy czas dla siebie!
 
Zepsuł się samochód i mamy z Tygryskiem tydzień wakacji dla siebie. Chodzimy po mieście, w galeriach polujemy na wyprzedaże, malujemy nasze obrazki na szkle, słuchamy audiobooków, gotujemy, prasujemy… Tak sobie kiedyś siedzimy razem w kuchni i jemy owoce, Tygrys szczebiocze… Strzeliło mi do głowy takie pytanie:
- Madziu… Kim ja dla ciebie jestem???
Tygrys przerwał paplaninę, zastanowił się i poważnie powiedział hamując łzy:
- Mamo! Nie myślałam, że kiedyś to powiem! MAMO! TY JESTEŚ DAREM OD BOGA!
Nie zdążyłam zapytać dlaczego, bo w moich ramionach pojawił się Tygrysek, łkał… Jego usteczka w przerwie między całuskami szeptały: Mamo! Jesteś darem od Boga!
A ja tuliłam dziecko, które pławiło się w swoich łzach radości, dziecko szczęśliwe do bólu!
 
Wieczorem wróciliśmy z działki… Jak zwykle mieliśmy sporo rzeczy do zrobienia. Tygrys w tym czasie miał się wykąpać… Jakoś szybko to wszystko zrobił i pobiegł do łóżka… Zdziwiło mnie, że tak zgrabnie wszystko zrobił i znalazł się w łóżku… Wchodzę do łazienki: wanna pusta, ale korek tkwi w odpływie… Ubrania porozwalane, ręczniki zdjęte z wieszaka i rzucone na pralkę…
- Madziu! Umyłaś się??
- Taaak!
- To gdzie woda?!
- Mamo! Ja myłam się! Tylko myłam się w gorącej wodzie i ta wykipiała lub wyparowała!
Spojrzałam na szczerzące się do mnie żółte nie domyte zęby, na dołeczek w policzku, na roziskrzone oczka… Wyobraziłam sobie Tygrysa w kipieli… Zaczęłam się śmiać… Odkręciłam wodę i zostawiłam Tygrysa w łazience…
 
Tygrys wyjechał na obóz taneczny. My nie możemy wytrzymać… Tęsknimy… W końcu dzwonimy drugiego dnia wieczorem…
- Witaj kochanie! Jak ci tam jest??? (pytam przejęta!)
- Dobrze! Cieszę się! Możesz zadzwonić jutro??? Pa…
- Madziu! Poczekaj!
-  Mamo! Możesz zadzwonić jutro?! 
- Ale Madziu…
„Cmok, cmok, cmok”
- Pa mamo! Kocham cię!
- Madziu co tam robicie?? (Próbuję nawiązać jakikolwiek dialog! Chcę cokolwiek usłyszeć! Chcę chociaż minutkę porozmawiać!)
- Mamo! Marysia poszła po nożyczki! Musimy ściąć włosy, bo w autobusie włożyła mi gumę we włosy… Ale pa! Zadzwoń jutro!
- Madziu nie chcesz porozmawiać z tatą!
- Tata! (Słyszę radosny ton, po czym „cmok, cmok, cmok”.)
- Tato kocham cię! Powiedz mamie niech zadzwoni jutro! Pa!
„Cmok, cmok, cmok”
- Madziu…
Ale Madzi przy telefonie już nie było! Cmokanie się skończyło! I tyle pogadaliśmy z naszym dzieckiem!
 
Sierpień 2014
 
Po kilku dniach znowu zadzwoniłam do dziecka… Stęskniona pytam:
- Madziu… Kochanie, powiedz jak ci tam jest!
- Super mamo! Mamy fajny domek i ogromny BAJZEL…
- Ale Madziu co robicie??
- Mamo oglądamy…
Słyszę, że Tygrysek jest nieobecny…
- Madziu…
- Mamo! Kocham ciebie! (Cmok, cmok, cmok…) Zadzwoń jutro! Pa!
- Madziu…
- Pa!
 
Siedzimy sobie w domu… Tygrysek kończy obiad. Krzątam się po kuchni. Przyglądam się mojemu dziecku. Jest takie cudowne…
- Szkoda, że jesteś sama…
- Co?? Co mówisz mamo???
- Szkoda, że jesteś tylko jedna!
Tygrysek od razu zaczął szlochać. Łzy jak grochy spływały po policzku. Przerażona zapytałam:
- Madziu! Co się stało??
- Mamo ty do mnie tak nie mów!
- ?
- Ja nie jestem jedna! Nie jestem! Rozumiesz?!
- ?
- Przecież jak ja broję to jest tak jakby było mnie 200 tysięcy! I jak się cieszę to cieszę się tak jak 200 tysięcy dzieci! Ja nie jestem jedna!
 
Jesteśmy u dziadków. Właśnie kończą się wakacje… Pojawiły się pierwsze grzyby. Kupiłyśmy z Tygryskiem całe wiaderko na miejscowym targu… Na obiad babcia przygotowała sos grzybowy… Trochę posuszyliśmy, trochę zamarynowaliśmy… To jednak Tygryskowi nie wystarczyło… Byliśmy w lesie, ale nie nazbieraliśmy zbyt dużo. Kolejnego dnia Madzia znowu wymusza wyprawę na grzyby… W końcu na nasze opory dziecko tak zareagowało:
- Ale ja chcę mieć prawdziwe grzyby! Nie takie kupione!
 
Wrzesień 2014
 
Wróciłyśmy ze szkoły. Właśnie podawałam obiad. Tygrysek nakrywał do stołu… W pewnym momencie Madzia tak wypaliła:
- Mamo! Po co ja żyję? Po co ja się w ogóle urodziłam?
Przerwałam pracę. Osłupiała usiadłam przy Madzi. Tygrys był poważny i skupiony…
- Coooo? Madziu! Skąd takie pytania?
- Bo wiesz, jak idziemy do szkoły, to… To mnie nęka! Ja myślę o tym…
Zapadła cisza… Co miałam powiedzieć? Sytuacja wymagała mądrych zdań. Tygrys czekał na odpowiedź. Ja patrzyłam na moje dziecko z szeroko otwartymi oczami. Ono zrozumiało moje zaskoczenie i zakończyło:
- Ale wiesz…Cieszę się mamo, że mogę żyć z wami!
 
Szkoła niesie ze sobą godziny spędzone nad książkami, zeszytami, kolorowankami… Uczę Tygryska zasad pisowni wyrazów z „ó”:
- Madziu, wiesz jak się pisze góry? Przez jakie „ó”?
- Przez „ó” zamknięte!
- Brawo!
- A potrafisz wyjaśnić dlaczego??
- Tak! – Odpowiedział zadowolony z siebie Tygrysek – Ó zamknięte bo jest Golgota!
Śmialiśmy się z tego kilka dni…
 
W szkole Madzia chodzi na zajęcia z religii i etyki.
Po pierwszych zajęciach z religii, pełen smutku Tygrysek z ogromnym rozżaleniem tak wypalił:
- Mamo! Ten pan, co każe do siebie mówić „proszę księdza”...
Z etyki wrócił niemalże na skrzydłach:
- Mamo! – Szczebiotał wesoło – Ten pan z tej… Estetyki…
- Z czego??
- No wiesz! Z tego co mnie zapisałaś! Estetyki!
- Etyki!
- No tak! To wiesz, ten pan z tej etyki, pan Karol powiedział, że będziemy robić taki kuferek i będziemy tam wkładać same ciekawe rzeczy!
Spojrzałam na roziskrzone oczy Madzi… Całą swoją fizjonomią mówiła, jak ciekawie jest na nowym przedmiocie…
 
Rozpoczęłyśmy zajęcia w „Studium tańca i baletu” przy operze. Tygrysek wciąż nie potrafi sobie poradzić z emocjami. Tym razem poszło o kostiumy… Dziewczynki zapragnęły zmienić kostiumy na nowe… Tym razem na turkusowe. Tylko Madzia się opierała. Gdy już nie miała argumentów popadła w rozpacz! Wśród rodziców i koleżanek, płaczem i szlochami, próbowała córcia obronić stroje bordowe. Próbowałyśmy z innymi mamami ukoić ból płaczącej dziewuli. Koleżanki patrzyły z pogardą i zaskoczeniem…
Uuuuu… No cóż! Takie występy Madzi wciąż nie należą do rzadkości!
Po kilku dniach dziewczynki dostały nowe, stroje w kolorze bladego turkusu. Do tego ubrały turkusowe tuniczki. Wyglądały przepięknie! Nowe stroje są również tak piękne jak bordowe. Madzia wygląda w nim cudownie… Po skończonych zajęciach Tygrysek kombinował:
- Mamo! Mogę w tym stroju iść do domu! Mamo proszę! Pleasse!
- Nie Madziu! To strój do tańca!
Kolejnego dnia rano Tygrysek błagał:
- Mamo! Pozwól mi iść w tym stroju do szkoły! Proszę!
- Madziu! Co ty?? Na cały dzień! To nie strój do szkoły! Jak ty to sobie wyobrażasz?
- Nooo… Będzie widać tylko górę…
- Ale Madziu, jak będziesz korzystać z toalety??
- Nie będę sikała!
- Cały dzień??
- Tak!
 
Październik 2014
 
Tygrysek szykuje się do Pierwszej Komunii… Wypełniając obligatoryjne zajęcia spędzamy wieczory w kościele… Pewnego razu podczas modlitwy Tygrysek odsunął wszystkie klamoty, które towarzyszyły nam w ciągu całego dnia… Odwrócił swoją buzię pogrążoną w modlitwie i wyszeptał:
- Mamo! Jak ja się cieszę, że wy wzięliście mnie do tej adopcji! Jak ja was kocham! Jak to dobrze, że wy jesteście moimi rodzicami…
 
Rano przy śniadaniu Tygrysek rozpoczął tak:
- Tato, czy masz na komputerze „google”?
- Tak! A po co ci??
- Bo wiesz, jak tam się coś zapisze to, to się dostaje!
- Naprawdę?!
- Taaak… I ja bym napisała „Monster High” i dostałabym bym!
 
Trochę się przeziębiłam. Rozbolało mnie gardło. Aby nie zarazić wirusem Tygryska na pożegnanie w szkole pocałowałam dziecko głowę. Ta ujęła moją dłoń i na oczach wszystkich z szacunkiem ją ucałowała… Osłupiała spojrzałam na twarze dzieci, które były zaskoczone takim widokiem. Tygrysek radośnie się do mnie uśmiechnął i zawołał już ze schodów:
- Do widzenia mamo!
I pobiegł na górę do klasy…
 
- I jak jest????
- CUDOWNIE!