W pewnej chwili pytam Tygryska:
- A jakimi my jesteśmy wampirami?
- Dobrymi!
Korzystając z okazji pytałam dalej:
- Madziu, a na jakiego człowieka chcesz wyrosnąć?
- Na dobrego, mamo! (Odpowiedział poważnie.)
- A jakim jesteś dzieckiem?
- PSOTNYM!
Rano, nim Tygrysek wstał z łóżka, poddawał się pieszczotkom… Rozkokoszony chętnie nadstawiał pyszczek do całusków.
- Oj, pieszczoszek to ty jesteś! Olbrzymi! Czyj jesteś pieszczoszek?
- Mamy, taty, Nikoli, cioci Gosi, dziadka…
- Nie za dużo tych osób?
- MAMO! ALE BRÓJ TO JESTEM TYLKO WASZ!
Wieczorem, jakoś tak mnie napadło, aby spać z Tygryskiem w
jego łóżku. Wykonałyśmy kilka fikołków, nim ułożyłyśmy się w łyżeczkę na jej
wąskim łóżku…
- Mamo, ale ja z Kajetanem będę miała takie podwójne, duże,
łóżko, no wiesz jakie?- Tak! Wiem! A kto na nie zarobi??
- Kajetan!
- Acha… A co on będzie takiego robił???
- Mamo! Kajetan będzie produkował zabawki i roboty XL!
- To świetnie!
- A ty kim będziesz???
- Mamo! Zgadnij!
- No nie wiem??? Chyba szefem tej fabryki Kajetana???
- Nie mamo! Zgaduj!
- Nie mam pojęcia! Madziu, kim ty możesz być… No może aktorką!
- Nie mamo!
- Poddaję się!
- Mamo! JA BĘDĘ SPRZEDAWAŁA MIĘSO!
- Co takiego???
- No będę sprzedawała mięso, takie jak wołowina, kurczaki…
W tym momencie nie wytrzymałam, zaczęłam się rechotać!
- Madziu…
- Nie! Wy wszystko mi psujecie! Niszczycie mi moje plany na przyszłość! (Rozżalony Tygrysek wtulił się w poduszkę i był śmiertelnie obrażony.)
- Ależ Madziu! Dobrze! Jak chcesz być panią sprzedającą mięso to muszę ciebie nauczyć liczyć, abyś dobrze sprzedawała!
- Nie! Nie musisz! PRZEZ CIEBIE TERAZ MUSZĘ ZMIENIĆ PLANY!
I rozgniewany Tygrysek powoli zasypiał…
Tygrys uwielbia teatr. Ostatnio ćwiczymy balladę „Pani
Twardowska” – mama jest narratorem, tato
panem Twardowskim a Tygrysek Mefistofelesem. Do kolejnej próby Tygrysek
przygotował rekwizyty i nim się pokapowaliśmy pojawił się z wymalowaną buzią
flamastrami… Gdy opanowaliśmy skoki naszych brzuchów zapytałam:
- Madziu! Dlaczego tak sobie pomazałaś buzię???- Mamo! NO PRZECIEŻ MUSZĘ MIEĆ JAKIŚ ZNAK, ŻE JESTEM PRAWĄ RĘKĄ BELZEBUBA!
I po próbie włożyłam „PRAWĄ RĘKĘ BELZEBUBA” do wanny i szorowałam, szorowałam mydłem i gąbką. Na szczęście „stygmaty” ustąpiły!
Podczas choroby, Tygrysek wpadł na swój pierwszy pomysł na
„biznes”. Przybiegł do mnie ze starym kalendarzem książkowym i zawołał:
- Mamo! Ja będę miała taki biznes! Będę tu malowała portrety
i je sprzedawała! Co ty na to??- Super! To maluj!
- Ciebie już namalowałam!
- O… Pięknie!
- Tu masz mamo takie włosy bo ci wieje wiatr!
- Acha! Brawo! Namaluj teraz tatusia!
- MAMO! JAK MYŚLISZ??? MAM ZROBIĆ Z NIEGO TAKIEGO KAKTUSA???
Siedzimy same w domku. Na kolację przygotowałam grzaneczki z
bułeczki z pastą jajeczną. Uwielbiam ciepłe bułeczki z taką pastą. Mniam!
Siadłyśmy przy stole naprzeciwko siebie i zajadamy… Po kolejnej dokładce Tygrys
zaskoczony zapytał:
- Mamo! Co ty robisz???- Nic! Zajadam!
- Ile? (powiedział groźnym tonem.)
- Tyle ile mogę!
- MAMO! TY CHCESZ MIEĆ TAKI BRZUCH AŻ TU DO MNIE???
Spojrzałam na nasz spory stół!
- Nie Madziu, Takiego nie chcę mieć!
- To nie jedz więcej! Bo będziesz wyglądała jak gruby hot-dog!
Idziemy do przedszkola. Tygrysek snuje marzenia o domu i o
zwierzętach, które będziemy tam hodować…
- Mamo i gąski też będą??- Tak Madziu!
- To ja chcę trzy!
- Dobrze!
- To niech będą dwa chłopaki i jedna dziewczyna!
- To znaczy będą dwa gęsiory i jedna gąska?
- Tak!
- A dlaczego??
- Bo mamo, te gęsiory będą się biły o tą jedną samicę!
- Acha… Ale to niezbyt wesoło!
- Ale mamo! Będziesz musiała złapać tą gąskę i przytrzymać jej oczy, tak … (Tu Tygrysek demonstrował mi jak mam przytrzymywać zamknięte powieki gąski.) A ja będę jej malować oczy… Na różowo tutaj (powieki) i na czarno tu (palce Tygryska gładziły brewki).
Zaskoczona zatrzymałam się:
- Madziu, dlaczego???
- NO MAMO! JA MUSZĘ JE JAKOŚ ROZPOZNAWAĆ! MUSZĘ WIEDZIEĆ KTÓRA TO DZIEWCZYNA JEST! TAK BĘDĘ WIEDZIAŁA!
Na te słowa parsknęłam śmiechem! Nigdy nie wpadłam w swoim życiu na pomysł aby robić gęsiom makijaż!
Po południu przyglądam się Tygryskowi… Ma takie sino-zielone
czoło z widocznym guzem.
- Madziu! Gdzie ty znowu szalałaś! Gdzie nabiłaś sobie
takiego guza na czole!- Ach mamo! To w przedszkolu….
- Jak to w przedszkolu??
- No jak… Bo mamo, chciał MNIE POCAŁOWAĆ FILIP A JA MU UCIEKAŁAM… No wiesz, uciekałam na płot i się walnęłam… No w płot mamo się walnęłam! No nie wiesz jak to jest???
Udało nam się wylicytować na allegro obraz, wieczorem udałam
się z Tygryskiem na pocztę. Wracamy z dużą paczką pod pachą. Na przejściu dla
pieszych złapało nas światło czerwone, więc popchałam Tygryska przodem aby
przyspieszył i zszedł z pasów. Właśnie z za rogu wjeżdżał na krzyżowanie
autobus. Madzia stojąc już na chodniku wołała do mnie:
- Mamo szybko! Mamo…Przyspieszyłam…
- Wiesz co mamo! GDYBY CIEBIE PRZEJECHAŁ TEN AUTOBUS, TO JA WZIĘŁABYM TEN OBRAZ CI WYRWAŁA I SZYBKO POBIEGŁA Z NIM DO DOMU!...
Sprzątamy z Tygryskiem mieszkanie… Madzia ma pozamiatać
przedpokój. Robi to na odwal się… Po jej
posprzątaniu, chwytam za szczotę i dokładnie zamiatam. Tygrys spogląda na kupkę
śmieci i tak to komentuje:
- NAJWYRAŹNIEJ TO JA BYM CHCIIAŁA ABY U MNIE W DOMU SPRZĄTAŁ
MÓJ MĄŻ, BO JA SIĘ TEGO NIGDY NIE NAUCZĘ MAMO!