piątek, 5 kwietnia 2013

Śnieżne święta…

Tygrysek ma już skończone sześć lat… Dopiero w te święta sobie uświadomiłam, że nigdy nie był zaproszony do babci O. na żadne święta! Nawet nie zaprosiła go moja rodzina na niedzielny obiad… Nigdy nie spotkał się z moją rodziną przy świątecznym stole. Taka jest PRAWDZIWA „miłość” mojej chrześcijańskiej rodziny do dziecka porzuconego… Do ”bękarta” o genach niewiadomego pochodzenia…

Ale nic to, święta jak zwykle spędziliśmy w sposób cudowny! Tak się złożyło, że im bliżej do lata, tym większy śnieg spotykamy na naszych wypadach z domu. Tym razem padło na Karpacz. Ja byłam pewna, że zima odpuści, w końcu ile można?!

Wyruszyliśmy rano w doskonałych humorach. Taka droga dla taty, to bułka z masłem… Ale, wjechaliśmy na autostradę, tato położył cegłówkę na gazie i wszyscy przenieśliśmy się do dalekiej krainy, gdzie mieszkają „inni”, wilkory i Lady Stark i Deneris… Jednym słowem pochłonęła nas „Gra o tron” i o mały figiel nie dojechaliśmy do Zgorzelca! Na szczęście w porę się skapowaliśmy, że jedziemy nie tak jak trzeba i papierowa mapa nas wspomogła.

Zdążyliśmy jednak na święcenie pokarmów! Fantastyczny ksiądz uczył dzieci tańczyć i śpiewać. Mnie nagle zaczęła razić ilość ludzi… Jakoś zapragnęłam ciszy i spokoju. Tygrys natomiast był w swoim żywiole. Próbował dopchać się do księdza, walczył o to, by jego koszyczek był najmocniej pochlapany! Oburzył się, gdy ksiądz go pokropił i podstawił pod kropidło święconkę.

Jak zwykle Gołębiewski na święta przygotowywuje moc atrakcji. Poszliśmy na pieczenie ciasteczek, na robienie ozdobnych jajek wielkanocnych, występ magika, na rodzinne robienie stroików świątecznych… Jajka wielkanocne robiliśmy razem z dosyć nietypową rodziną, którą jeszcze potem wiele razy spotykaliśmy. Poznaliśmy się i… I chylimy czoła przed dziewczyną, piękną i przystojną, która pokochała niepełnosprawnego mężczyznę, dosyć mocno i mają piękną córcię! Ten związek dowodzi o niesamowitej sile miłości! Cieszę się, że ich poznaliśmy!

Poznaliśmy również rodzinę Patrycji! Patrycja starsza od Tygryska o 4 miesiące i mniejsza o głowę. Tato Patrycji łudził się, że Patrycja z natury spokojna nie wykombinuje nic z Madzią.

- Niech pani spokojnie je! Ja obserwuję dziewczynki! Widzę, że wasza ma diabliki w oczach, ja ją już zaobserwowałem! Ale proszę spokojnie jeść, nigdzie stąd nie wyjdą! Tu jest jedno wyjście!

Świetnie - pomyślałam! Byłam pełna podziwu dla pewności jego słów. Nie uśpiły one jednak mojej czujności. Może i Patrycja nie opuści wielkanocnego śniadania, ale Tygrys i owszem. Jeżeli tylko znajdzie wyjście nie obstawione przez obsługę to da drapaka. I znalazł to wyjście! I na szczęście czuwałam i zgarnęłam dziewczynki z powrotem na salę.

Poznaliśmy również Cyganów czy raczej Romów i piękną dziewczynkę Naomi! Mieli jakieś święto rodzinne i Madzia z innymi dziećmi bawiła się w restauracji. Hitem wieczoru był taniec Romów. Jeden pan klaskał w dłonie w rytm muzyki, obok niego tańczyli inni. Tygrysek też. Był zauroczony przystojnym Romem, tańcem i muzyką. Wracając do pokoju wyznał mi w sekrecie:

- Mamo! Szkoda, że nasz tato taki nie jest!

Śmialiśmy się z jego pragnienia, ale takim tańcem można oczarować, nie tylko małe dziewczynki. Z sali posypały się oklaski.

W te święta padał śnieg… Śniegu nasypało po kolana, a zaspy były jeszcze większe. Madzia kocha zimę. Na spacerach nosiła sople lodu i chowała je w śniegu. Brykała po świeżym puchu jak przystało na Tygryska. Jej radość z takiej aury jest do pozazdroszczenia! Udało mi się zrobić jej psikusa! Madzie chciała mieć zdjęcie z dinozaurem. Podeszła do gada i zaczyna pozować a ja do niej wołam:

- Madziu! Uważaj tylko, aby ciebie dinozaur nie ugryzł!

I w tej chwili jak oparzony wyskoczył mi z kadru Tygrys i wpadł w zaspę śmiertelnie przerażony, że zaraz bestia go ugryzie!

Śmialiśmy się potem wszyscy! Ale Tygrysek postanowił zrobić odwet na mamie! W hotelu przyczaił się za rogiem i chciał mamę postraszyć. Jakoś zauważyłam kątem oka Madzię jak zerka zza roku czy już się zbliżam. Wpadłam na genialny pomysł: przyspieszyłam i z głośnym „UUUU” wskoczyłam za róg! Tygrys z przerażenia zapiszczał najgłośniej jak potrafi, aż nam w uszach zadzwoniło! Niemniej udało mi się ponownie Magdulkę zaskoczyć.

Sporo czasu spędziliśmy w Aquaparku. Nasze dziecko kocha pływanie. Toto jej towarzyszył w zabawach. Również „załapał” się na Śmigus Dyngus! Nim weszli do „Tropikany” przywitała ich woda z wiaderek. Ja patrzyłam na ich zabawę przez szybę. Bawili się doskonale! Nawet udało mi się uchwycić moment, gdy Madzia i tato zbliżyli się do mnie i jeden z ratowników otworzył do Madzi ogień z węża! Fantastycznie się dziewusia wygięła!

Ponadto, tata i Madzia wyskoczyli z basenu na śnieg! Brr… Dla mnie taka przygoda jest nie osiągalna! Mam zdjęcie taty w kąpielówkach na śniegu. Ponoć nie czuję się zimna i wskakuje się w śnieg jak w watę! Madzia też była zachwycona z pobytu na śniegu w stroju kąpielowym!

Do osiągnięć Tygryska należy dołączyć i to, że dziewczyna potrafi przepłynąć dwa razy basen sportowy – czyli 50 m. Co prawda jest to styl mieszany, czasami rozpaczliwy, ale czasami w tym stylu można spotkać trzy ruchy pływackie typu żabka i Madzia potrafi też popłynąć kawałeczek żabką krytą. Ja taki basen omijam z daleka… Madzia czuje się w nim prawie jak rybka! Już próbuje wskakiwać do niego bez asekuracji taty. Myślę, że następnym razem będzie płynęła sama.

Tak małemu dziecku te święta kojarzą się wciąż z zajączkiem, jajkami i laniem się wodą. Nie spodziewałam się, że nasza córcia tak się przyłoży do obrzędów wielkanocnych. Przed Lanym Poniedziałkiem przygotowała sobie jajeczko do psikania wodą pod poduszką. Rano obudziłam się pierwsza. Tygrysek spał w swojej ulubionej pozycji – to znaczy głowę miał między nogami! Wstałam, aby zrobić mu zdjęcie. Trzask migawki obudził Madzię. W tym momencie uchwyciłam twarz dziecka, które ma otwarte oczy, ale jeszcze śpi. Po sekundzie Tygrys chwycił za jajko, cichutko podreptał do łazienki po wodę i popsikał śpiącego w najlepsze tatę. Nawet nie jestem pewna, czy po drodze mnie widział??...

Szkoda, że święta trwały tak krótko! Nim zaczęliśmy wypoczywać czas gonił nas do domu. Z samochodu kusiła nas zima, z mięciutką pierzynką z białego puchu i padającym leniwie śnieżkiem. Tym razem nie słuchaliśmy audiobooka. Spokojnie, bez większych wpadek dowieźliśmy śpiącego w najlepsze Tygrysa do domu.

 

 

 

 

2 komentarze:

  1. Cudowne mieliście święta , my niestety chorowaliśmy, ale za rok miejmy nadzieję ze uda nam się spędzić je tak aktywnie jak WY. Moja rodzina także nie akceptuje moich dzieci, ani mama ani 2 siostry, ale mamy siebie i nie martwimy sie tym. Całuski dla Tygryska od Seweryna, Oliwki , Dawida i Adasia :*

    OdpowiedzUsuń