piątek, 24 lutego 2012

Wesołe dialogi

24.02.2012

Wesołe dialogi

Ostatnio mnie naszło na stare filmy. Lubię filmy z cyklu „W Starym Kinie”. Tygrysek wzruszał się jak stary siennik oglądając Znachora, Trędowatą, śmiał się na filmie „Sportowiec mimo woli”. W końcu, pewnego popołudnia Madzia chce oglądać jakiś film…
- Dobrze Madziu, ale ja dziś wybieram! 
- Dobrze mamuniu! Oglądamy film, ty wybierasz… Tylko nie taki SZARY!

Wracając do czasu mojego dzieciństwa, zgromadziłam sobie chyba wszystkie filmy o Vinnetou. Tygrysek polubił dzielnego Wodza Apaczów, zwłaszcza, że poznał terytoria, w których kręcone były sceny do tego filmu. Razem oglądałyśmy poszczególne odcinki. W końcu kiedyś Tygrys tak do mnie wypalił:
- Mamo! Ty się zakochałaś w tym Vinnetou???
- Tak! Dlaczego nie??? Jest ładny, przystojny, odważny…
- Ale mamo! Ty nie możesz! TY MASZ TATĘ!

W końcu przyszła zima jak należy. Mrozy osiągają poziom minus piętnaście stopni. Pędzimy rano do przedszkola. Tygrysek w samochodzie zauważył:
- Mamo! Popatrz, dym mi z noska leci! Tato! Tato! Widzisz! Dym mi z noska leci!
Tato skrobał szyby…
- Mamo! No popatrz! Nosek mi się PALI! Dym mi leci! I tacie też!

W sobotę sprzątamy chałupę. Tygrysek pomaga tacie. W końcu tak wypalił:
- Jak dorosnę, to chcę zostać waszą SŁUŻĄCĄ!
- Nie Madziu nie możesz! (Zawołał zaskoczony tatuś.)
Jak ochłonęłam zapytałam:
- Dlaczego Madziu chcesz zostać naszą służącą???
- Jak to, dlaczego??? Mamo! Przecież ja najlepiej potrafię sprzątać!

Jestem na spacerze z Madziulką. Mrozy trzymają. Poszłyśmy do Parku Staromiejskiego, aby Tygrysek pobrykał chwilę na placu zabaw. Ledwo weszłyśmy do parku, Madzia zapytała:
- Mamo! A tam są dalej te „PAPUGANY”??
Rozbawiło mnie to pytanie, ale skojarzyłam, o co tym razem chodzi.
- Masz na myśli te ptaszki w wolierze?
- No tak, te kolorowe, te kolorowe jak papugi, no wiesz, te PAPUGANY!
- Madziu! To nie „papugany” To bażanty, a te kolorowe, to bażant złoty!

W przedszkolu eksplodowała afera z papierem toaletowym w tle. Monitoring wykazał winnego – Tygrysek. Pani poprosiła nas o rozmowę z Madzią. My, znając zużycie papieru toaletowego w domu przeprowadziliśmy taką rozmowę, której konkluzja była następująca:
- Więc Madziu, ty nie wrzucasz całych garści papieru do toalety???
- Nie mamo! Ja tylko zauważam pierwsza, że ktoś tak zrobił! Ale to nie ja mamo!

Wracamy z teatru, Madzia i Maksymilian jak zwykle się droczą. W końcu Madzia wypaliła o konkurencie:
- Ja wyjdę za mąż za Kajetana! On mi oświadczył, że będziemy jeździli na smoku i będziemy mieszkać w zamku…
Na to Maksiu:
- Madziu, ale ja ciebie kocham!
- TO BĘDZIECIE O MNIE WALCZYĆ!

Wracamy z przedszkola. „wymuszamy” na Tygrysku zeznania na temat „jak było w przedszkolu”…
- I byłam na basenie. I było fajnie…
- I jaka była woda Madziu??? Mokra czy sucha??
- Ciepła mamo!
- Madziu, ale to jest pytanie podchwytliwe! Odpowiedz, jaka była woda??
- Ciepła mamuniu!
- Ale Madziulka, powiedz nam, czy była mokra czy sucha??
- To niech będzie mamo SUCHA!
I rechot całej rodziny zagłuszał warkot silnika!

piątek, 17 lutego 2012

Dlaczego Madziu jesteś taka niegrzeczna??

2012.02.12.

Dlaczego Madziu jesteś taka niegrzeczna??

Ostatnio Tygrysek jest bardzo, bardzo niegrzeczny…. W przedszkolu też muszą dzieci łobuzować, bo Madzia opowiada o samych karach… Skarży się, że znowu pani nie pozwoliła się im bawić, tylko miały dzieci karę, bo były niegrzeczne. Nawet określiła to tak:
- Wiesz mamo! Ktoś nam nasypał magicznego proszku do pizzy i zmieniliśmy się w niegrzeczne dzieci! Wszystkie dzieci miały karę, ale mnie pani pozwoliła sobie wybrać karę! I wybrałam! Wybrałam siedzenie w kącie! I siedziałam! A inni mieli inne kary…
Nie zdążyłam się zapytać pani, czy tylko Madzia tak łobuzuje i ma karę, czy cała gromada??? Ale Madzia ostatnio jest niegrzeczna nie tylko w przedszkolu! Tak się złożyło, że miałam we czwartek wizytę u lekarza w sprawie dalszej rehabilitacji. Pędem po pracy pojechałam na umówioną wizytę, w poczekalni Tygrysek wiercił się i wymuszał zabawę z nim, natomiast w gabinecie dał popis dziecka nie dość, że głuchego, to jeszcze tak niesfornego, że o mały figiel pani doktor nie wyprosiła Tygryska z gabinetu. Najadłam się wstydu! Sporoo… W drzwiach pani doktor spojrzała na nas z politowaniem i odetchnęła z ulgą, że brojącego Tygrysa ma już z głowy. Ale to nie był brojący Tygrys! To było niesforne i niegrzeczne dziecko! Nawet muszę przyznać bardzo! Zawstydzona wyszłam z gabinetu. Tygrys dalej był nieposłuszny. W końcu posprzątał zabawki, którymi się bawił w poczekalni przed wizytą i zeszłyśmy do przedszkola.
Z wielkimi oporami się ubrał, dyskutując i nic sobie nie robiąc z moich próśb:
- Madziu ubieraj się.
W końcu nie wytrzymałam. Ileż można mówić do ściany??? Włączyłam salę wykładową:
- Madziu, nie może tak być, abym ja mówiła do ciebie po kilka razy a ty nic z tego sobie nie robisz! Nie może tak być, abyś była tak niegrzeczna, że nawet tak cierpliwa pani doktor ma ciebie ochotę wypędzić z gabinetu! Nieładnie się zachowujesz! Jesteś dużą dziewczynką, potrafisz ładnie się zachować a ty, co?? Co ty wyprawiasz?? … Tak dalej być nie może!
Tygrys szedł w milczeniu. W końcu mnie słuchał a w mojej głowie tliła się iskierka nadziei, że tym razem dotrze, że w końcu nie wypluwam płuc na marne. Po chwili milczenia dziecko stanęło na chodniku, podniosło głowę i zapytało:
- I co?? Jak będę dalej taka niegrzeczna to, co?? Wymienisz mnie mamo??
Zamurowało mnie! „Wymienisz mnie mamo” powaliło mnie. Przytuliłam Tygrysa i mu powiedziałam:
- Madziu! Nie ma takiej opcji! Nie ma mowy o wymianie! Rozumiesz ?! Jest tylko taka opcja, że musisz się zmienić! Musisz zacząć być grzeczna, bo tak dalej być nie może!
Tygrysowi zaszkliły się oczy, przytulił mnie i obiecywał:
- Mamo! Mamuniu! Już będę grzeczna! Na pewno! Obiecuję! Pójdę do domu i będę grzeczna!
Odetchnęłam z ulgą! Może w końcu dotarło????
Pobiegłyśmy do domu, zrobiłam Madzi jej ulubione naleśniki na drugi obiadek i wyruszyłyśmy na próbę generalną do teatru. Po drodze umówiłyśmy się, że wracając pobawimy się śniegiem w parku. Właśnie dziś spadło kilka centymetrów śniegu… No może ze dwa…
Na próbie też Tygrysek niezbyt dobrze się zachowywał. Przez drzwi słyszałam:
- Magda! Co ty robisz?? Skup się! To nie twoje miejsce!
Znowu to samo – pomyślałam.
Gdy panie przekazywały mi Madzię okazało się, że plecaczek Madzi gdzieś się zawieruszył i szukałyśmy go na widowni w tym czasie jedna z pań mnie poinformowała:
- Madzia nie miała nic do jedzenia i była głodna i prosiła inne dzieci o ciasteczka i słodycze. Dzieci jej dawały…
„Co?!!!!!” – Pomyślałam.
- Ona miała wyszykowanego banana na przerwę – przerwałam pani. – Madzia ma dysplazję szkliwa, nie wolno jej jeść słodyczy! Ona może jeść tylko niewielkie ilości, ale to ja muszę wiedzieć…
W końcu zrozumiałam, że moja dzisiejsza sala wykładowa spełzła na niczym….
- Madziu, dlaczego nie zjadłaś banana??
- Mamuniu, bo był zimny a ja miałam ochotę na ciepłe ciasteczka…
Jak zimny – pomyślałam- Ale Tygrys kuty na cztery łapy jak zwykle wybrnął z potrzasku. Zjadł po zajęciach banana i radośnie wyruszył do domu korzystając z niewielkich ilości śniegu zalegających na ławkach i murkach… Po drodze spotkałyśmy tatę, który wyszedł nam naprzeciw.
Zmęczona wybrykami Tygrysa nawet nie miała siły przedyskutować problemu z tatą.

Następnego dnia było chyba trochę gorzej… W piątek wróciliśmy wszyscy razem do domu. Szybko naszykowałam obiad dla rodziny. Nie miałam ochoty po wczorajszym dniu na żadne eskapady, ale Madzia pragnęła iść na łyżwy. Prosiła, wręcz ubrała się i czekała dobre piętnaście minut na wyjście. Tym razem tak się złożyło, że skusiłam się, aby i trochę popatrzyć na to jak Madzia jeździ i trochę porobić jej zdjęć i trochę pojeździć.
Sprawnie się ubraliśmy i ruszyliśmy na parking do auta. Tato szedł przodem pierwszy, za nim Tygrys, potem ja. Mamy taki fragment drogi, gdzie jest chodnik tylko na jedną osobę… Kończy się on na rogu budynku. Tato jak zwykle pędził, Tygrys jak zwykle mnie nie słuchał i biegł za tatą, tata widział jadący za rogiem rower, nie zatrzymał się, ponoć do nas zawołał… Ja widziałam wjeżdżający do bramy samochód, chciałam ostrzec Madzię, aby była blisko muru… W tym czasie Tygrys wyskoczył zza rogu prosto pod jadący rower… Upadł… Głowa leżała na linii jazdy samochodem. Samochód na szczęście się zatrzymał… Uuuu… Mąż był dosłownie 3 metry przed Tygryskiem, ja trzy metry za nim i na chodniku, obok naszego domu taki zgrzyt… Na szczęście nic się nie stało. Ja wkurzyłam się na tatę, że się nie cofnął, tato na Madzię, że jak zwykle zamiast iść za rękę, to szaleje, Madzia płakała, że ją boli głowa, rowerzysta płakał, że nie chciał… Tylko, dlaczego jeździ po chodniku??? 
Jakoś przeżyliśmy ten wypadek, Tygrysowi na szczęście nic się nie stało! Upadł, ale ciepła kurtka zamortyzowała upadek, wszyscy się zatrzymali i nic go nie przejechało.
Już po kilku minutach strawił nasze „marudzenie” na temat uważania i trzymania się za rękę i radośnie wyskoczył przed halą lodowiska z samochodu. Tafla była czyszczona, lodowisko zamknięte. Ledwo zbliżyliśmy się do wejścia, Madzi znowu wyrwała się i przedarła przez tłum młodzieży i ustawiła pierwsza przy drzwiach. I całe nasze gadanie, że ma się trzymać rodziców to znowu były słowa puszczone na wiatr…
Oczywiście na lodowisku była bardzo nieusłuchana…  Nie chciała jeździć… Ledwo wyszła na taflę upadła… Widziałam ten upadek… Naprawdę nic groźnego. Ale Tygrys zagrał taką komedię, że zdruzgotany tatuś wyniósł na rękach pacjenta z tafli. Madzia leżała na ławce i jęczała… Nic z tego. Nie zobaczę jak Tygrys jeździ. Ubrałam sobie łyżwy na nogi. Tato ciągnął Tygrysa po tafli, ten nawet nie raczył przebierać nogami… W końcu zaczął nam uciekać poza taflę… Raz, drugi, trzeci… W ogóle nie słuchał, co do niego mówimy. W końcu wyszłam za nim i pytam:
- Madziu, albo jeździmy albo wracamy do domu!
Na te słowa Tygrys dał dyla obok lodowiska…
- Tato! Wracamy do domu!
Tato rzucił się pędem za Madzią. Nim dobiegł ta zdążyła otworzyć drugie wejście i już była na tafli i zwiewała… Niemniej kazałam im zjechać i iść do przebieralni. Nie można z takim szaleńcem jeździć! W końcu obok nas jest sporo młodzieży, która się uczy jeździć i nie mamy możliwości takiemu nieusłuchanemu dziecku zagwarantować bezpieczeństwa wśród rosłych chłopaków wywijających orły na tafli…
Wsiedliśmy do auta i znowu zaczęliśmy wykład. Wykład trwał nadal, gdy Tygrysek się mył…
Oto niektóre z jego wypowiedzi:
- A ja widziałam taką mamę, która puszczała dziecku telewizor całymi dniami i spała a w nocy pracowała i nie przejmowała się, że dziecko broi…
- I co, chcesz taką mamę??
- Nie!
- To wytłumacz, dlaczego jesteś taka niegrzeczna? Dlaczego nie słuchasz jak się do ciebie coś mówi??
- Mamo! Bo w przedszkolu dzieci mnie tak namawiają: Madziu, bądź niegrzeczna…. I mamo jestem!
- Co??? To ja porozmawiam z panią…
- Ale mamo! Ale my się naradzamy jak krasnoludki, tak po cichutku i pani tego nie słyszy…
I na każdy mój argument Tygrys miał gotowe trzy odpowiedzi…
Przybici zachowaniem Madzi z tatą kolejny wieczór poświęciliśmy na szukanie rozwiązań dotarcia do naszego dziecka. Nie wiem, czy jeszcze sto razy, czy tysiąc razy będziemy to wałkować???
Nawet wobec Maksia, swojego najlepszego kumpla, z którym potrafi się wspaniale bawić ostatnio była bardzo niegrzeczna. Rówieśnik wciąż przeżywa, że Madzia była wobec niego taka niegrzeczna i pyta:
- Madziu, dlaczego jak byłem u ciebie to byłaś taka niegrzeczna???
No właśnie, wszyscy wokoło się pytamy: dlaczego Madziu jesteś taka niegrzeczna??

czwartek, 9 lutego 2012

Jestem mamy i taty!

2012.02.08.

Jestem mamy i taty!


Jestem mamy i taty!
Wszyscy mnie kochają
I mnie przytulają!
I mnie „kompają”! (myją)
I mnie karmią, i mnie karmią, i mnie karmią!

Jestem mamy i taty!
Wszyscy mnie kochają!
I mnie rozpieszczają!
I mnie usypiają!
I mi dają mleczko z buteleczki ze soczkiem!

Jestem mamy i taty!
Wszyscy mnie kochają
I tak dalej! I tak dalej! I tak dalej!

To jest piosenka, której tekst sam ułożył Tygrysek i którą nam śpiewa. Tygrys jest zawsze MAMY i TATY!

Rano budzimy się obie ze słodkiego snu. Tygrysek się przeciąga, ja go przytulam, głaszczę po brzuszku i pytam:
- Madziuniu, co najbardziej uwielbiasz???
- Zgadnij mamo!
- Najbardziej uwielbiasz jak… Jak ja z tobą śpię?
- Nie mamo! Zgaduj!
- Uwielbiasz jak miziam ciebie po brzuszku???
- Nie!
- Uwielbiasz jak ciebie przytulam??
- Nie!
Po kilku nieudanych próbach poddałam się!
- No dobrze, nie zgadłam, poddaję się! Powiedz, co najbardziej uwielbiasz???
- Uwielbiam być z mamą i z tatą!
- Tak??? A dlaczego???
- Bo najmocniej kocham mamę i tatę!