czwartek, 10 marca 2016

Lista skarg…

Zacznijmy od chyba największej… W ubiegły czwartek Tygrysek pobił kolegę z klasy, sportowca. Kopnął go w piszczel i ten symulował ból prawie trzy godziny lekcyjne. Z uwagi, na kuśtykającego chłopca po szkole, jego jęczenie i całą aferę wszyscy w szkole o tym trąbili. Madziulek bardzo był spłoszony. Nie chciał tak mocno uderzyć kolegę, ale ten zaczepiał i prowokował inne dzieci to w ramach sportu mu się oberwało…
Wyprowadziłam chlipiącego Tygryska ze szkoły. Tygrysek smucił się, że pani Ela krzyczała na nią (Nie ma się, co dziwić pani nauczycielce – jedno leży jęczy i płacze na środku na dywanie w klasie, drugie siedzi w ławce i buczy, a reszta wykorzystuje sytuację i zaczyna broić! Normalnie i jak tu nie zwariować!), beczał i bał się bury od mamy! No, ale jaka bura… Wiadomo, że nie wolno się bić, ale podskórnie podziwiałam moje dziecko, że się odważyło zaatakować kolegę, naprawdę wyćwiczonego! No cóż, spytałam się czy ma jakieś, ale do Wojtka, okazało się, że dzieci się lubią i chyba w ten sposób wyładowały swoją energię!

Zaskoczyło mnie też podejście mojej córci – wytykany palcami Tygrysek mniej więcej w połowie drogi do domu się uspokoił, w oczach jego zabłysły i skry radości i tak odpalił:
- Mamo! Ale jutro pani Ela będzie krzyczała na nich!
- Jak to na nich?
- Jutro oddaje klasówki z polskiego.
- Iii??
- I ja będę miała Maksa, a oni nie!
Uuuu… Potrafi dziecko ocenić swoją wartość.

Ale jeszcze w tym dniu Madzi się oberwało… Pani w teatrze zauważyła, że Madzia niewyraźnie mówi… No pewnie, bo dziewczynie w chwili obecnej brakuje pięciu czy sześciu zębów i jęzor miele niedbale. A na gimnastyce dziewczynki miały ułożyć wspólnie w grupkach niwy układ i układ grupki Tygryska nie wyszedł… I znowu zawód dziecka i wielki smutek, bo ćwiczenie nie wyszło i na następny raz pani będzie musiała im pomagać coś wymyślić a tu ambicja żąda, że to nie tak ma być!
Wieczorem padło wiekopomnie zdanie: „to mój najgorszy dzień w życiu”.
Kolejnego dnia czarna seria trwała dalej… Madzia wpadła na pomysł schowania się pod ławką i pałaszowania śniadania… Uu… Znowu była bura. W poniedziałek była bura za gadanie. We wtorek Tygrys nie wziął zadania domowego do ME School. W szkole muzycznej kiepsko zagrał „bemole” Pani Halina jak zwykle „warczała”. A we środę… Ledwo ujrzałam panią nauczycielkę to się wydało, że tym razem Tygrys po basenie, zamiast się ubierać i suszyć, to zaszył się w szatni i w mokrym stroju kąpielowym czytał książkę! Znowu moja panna nabroiła… A właściwie, to często zamiast uważać to ma książkę pod ławką i czyta…I jeszcze wieczorem odkryłam brak zadania domowego… W ćwiczeniach Tygrys sobie napisał notatkę „jakim cudem?” Obok znaku zapytania wymalowanym przez wychowawczynię.
Po takim pękatym w uwagi tygodniu sprawdziłam, czy dziecko ma wszystkie zeszyty i dodatkowo w szkole dokonałam rewizji tornistra, czy przypadkiem jakaś książka się tam nie przedostała… Ale jak to powiedziała jedna z koleżanek Madzi – Madzia może iść na przerwie do biblioteki i sobie wypożyczyć i będzie miała książkę!
Siedzę teraz i myślę… Co dzisiaj?? Pobicie, brak zadania? Gadanie? A może coś, czego nie jestem sobie w stanie wyobrazić!
Zaraz popędzę po Tygrysa! Przyjmę na klatę kolejne wyzwanie i tak dalej będę Go kochać! I to najmocniej!

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz