środa, 9 maja 2012

Kolczasta miłość…

2012.05.08.

Kolczasta miłość…

Niedawno Madzia tak wypaliła:
- Nigdy nie będziecie już we dwójkę!
- Jak to nie?? Urośniesz, ruszysz w świat a my będziemy czekać na każdy twój telefon i będziemy chłonąć każdą informację o tobie. Takie jest życie…
- NIE! JUŻ NIGDY NIE BĘDZIECIE WE DWÓJKĘ! Jak ja urosnę urodzę wam dzidziolka i jak wyjadę to on będzie z wami!

Wracamy wieczorem od przyjaciół… Późno… Dziś mieliśmy aktywny dzień, były łyżwy, Madzia nie spała, była zabawa z Zosią, były odwiedziny, kolacja z bliskimi… Jedziemy i martwimy się, aby Tygrysek nie zasnął, bo to wróży kłopoty… Słuchamy „Władcy Pierścieni”…. W samochodzie z tyłu zapanowała cisza… Dla pobudzenia Tygryska tato zagadał:
- Madziu powiedz coś…
Po chwili milczenia padło:
- KOCHAM WAS! Bardzo…
Nie pytaliśmy o więcej… Bezpiecznie dotarliśmy do domu. Tygrysek spokojnie się rozebrał, tato go umył i nim skończyła się jedna „słuchanka” padnięte dziecko spało… Była już prawie jedenasta…

Przy śniadaniu nasza córcia tak wypaliła:
- ZAWSZE BĘDĘ Z WAMI!
- Nawet jak będziesz duża??
- Tak! Będę mieszkać z wami.
- I nie wyruszysz na podbój świata?
- Nie! Nie będę chciała! Będę mieszkać z wami! Nawet razem z mężem będę mieszkać z wami!
- Jak będziesz miała męża du…ę, to rzeczywiście będziecie z nami mieszkać! (Zaśmiał się tato.)
- Tak! I mój mąż z tatą będzie chodził do pracy a ja urodzę mamusi syneczka i sobie córeczkę! I będziemy razem…

W nocy czuję jak Tygrysek się rzuca przez sen po czym usiadł na łóżku i zaczął cichutko kwilić…
- Madziulku co ci jest?? Co się stało???
- Mamuniu… Mamuniu bo ja miałam straszny sen! Mamo! Ktoś mnie od was zabrał i was nie widziałam! Mamuniu! Ja za wami tak tęskniłam! Bardzo…. Bo… Bo ja mamuniu bardzo kocham mamę i tatę! Najmocniej was kocham….
I Tygrysek zatopiony we łzach szlochał w mój mankiet.
- Madziulku! Nikt ciebie od nas nie zabierze! Nie bój się!
- Mamo, ale tak mi się śniło….
- Przytul się do mamy… Ciii…
Głaskałam główkę, która po pewnym czasie zaczęła łagodnie posapywać. Tygrysek zasnął ponownie….

Jakoś ostatnio kupiłam sobie piękny pierścionek. Oczywiście Tygrysek od razu zapragnął mieć taki pierścionek…
- Mamo, to będzie mój pierścionek?? Tak mamo??
- Madziu, wiesz… Teraz to jest mój pierścionek, ale jak mama umrze to wszystkie będą twoje.
- Jak umrzesz to wszystkie będą moje??
- Tak! Do grobu ich nie zabiorę. Wszystkie będą twoje…
Przeszłyśmy parę kroków. Tygrysek milczał. Po czym stanął i wypalił:
- Ale mamo! Ja chcę być z tobą! Nie chcę tych pierścionków! Chcę być z tobą! Nawet jak będę duża to ty też masz być!
Tym razem ja stanęłam. Byłam zaskoczona, że moja kochana „sroczka”, która uwielbia świecidełka, ta „sroczka” przedkłada bycie z mamą od świecidełek. Przytuliłam mojego Tygrysa i ucałowałam. A u ramion rosły mi skrzydła….
Od jakiegoś czasu mamy taki mamino pierścionkowy rytuał. Wieczorem zdejmuję pierścioneczek i zakładam go Tygryskowi, Tygrysek w nim śpi a rano go oddaje. Mimo takiej ogromnej różnicy wieku mamy takie same palce… I wspólne pierścioneczki!

W niedzielę ustalamy co robimy… Wiosna tego roku nas nie rozpieszcza. Tygrysek z nudów skacze po meblach. Złapałam go na ławie. Madzia się do mnie przytuliła. W lustrze spojrzałam na nasz wizerunek. Madzia miała głowę wyżej ode mnie…
- Zobacz Madziu, taka w przyszłości możesz być duża!
Dołączył do nas tato.
- Tato! Mama mówi, że taka urosnę!
- Tak!
Tygrys wtulił się w nas i zawołał:
- KOCHAM WAS!
- To świetnie! A możesz powiedzieć dlaczego??
- Kocham was, bo mnie przyjęliście! Kocham was, bo jestem waszą córeczką! Kocham was, bo jesteśmy rodziną…
Gule stanęły nam w gardle… Tygrys na nas wisiał i pogoda za oknem nie miała już znaczenia…

I takich wyznań mamy teraz wysyp… Nasza „Kolczasta Miłość” traci kolejne kolce. Coś, co jeszcze 3 miesiące czy rok temu było nie do pomyślenia, dziś już powoli staje się rzeczywistością. Jeszcze nie tak dawno przerażona mama Maksia patrząc na kolejną „akcję” Tygryska zadała w przestrzeń pytanie retoryczne:
- Czy ja bym sobie dała radę z Madzią???
Teraz jak pomyślę i o rzucającym się dziecku na chodniku, pamiętam jeszcze pełne wyrzutu spojrzenia przechodniów – „jak ta matka wychowuje dziecko?” – zaczynam się uśmiechać! Przecież dałam Tygryskowi możliwość wyrażenia jego emocji w taki sposób jaki potrafił, tak jak mówiła pani Małgosia, psycholog, - to tylko ubrania się niszczą, ale jaki charakter się kształtuje. Nie wolno go złamać! Cierpliwie czekałam na koniec przedstawienia. Medal za cierpliwość należy mi się olbrzymi! Teraz go dostaję! Rośnie powoli wspaniała dziewczyna, pełna miłości i przywiązania. Coraz spokojniej reaguje, coraz cierpliwiej potrafi słuchać. Choć nadal jest głośna, wrzaskliwa, humorzasta i woła „bo nie będę ciebie kochała!”, jest wspaniała! Moja „Kolczasta Miłość” woła do mnie „MAMUNIU”…
I wciąż się zastanawiam… Ile w Tygrysku jest nas a ile jej biologicznych rodziców??? Czy kiedyś znajdę na to odpowiedź??
Niemniej teraz nacieszam się z „MAMUNIU”… Mamuniu… Jak to pięknie brzmi! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz