poniedziałek, 15 października 2012

Garść dialogów

Są dni, że jest tego sporo. Po tym jak Tygrysek coś palnie śmiejemy się jeszcze parę dni, potem pojawia się nowy dialog i kolejny, i kolejny… I nagle nie pamiętamy tych z poprzedniego tygodnia czy nawet dnia. Czasami na „świeżo” zanotuję szybko na karteczce, czasami wydaje mi się, że będę to czy tamto pamiętała do końca życia. Prawda jest jednak inna, to, co niezanotowane na trwale ucieka. Pamięć zawodzi, fiszki lądują w koszu. Oto kila dialogów, które udało się uratować od zapomnienia. Szkoda, że tak mało i może te „najlepsze” już przepadły…

Wieczorem przytulamy się z Tygryskiem przed zaśnięciem. Leżymy sobie w łóżku. Rozmawiamy o nas…
- Madziuniu, ty mamy jesteś! Tak??
- Tak mamuniu…
- I masz oczka takie same jak mama…
- Tak mamuniu… (Z rozkoszą odpowiada Tygrysek.)
- I włosy masz takie jak mama…
- Taaakk..
- I ciałko masz takie jak mama…
- Tak mamuniu…
- I pipcię masz taką jak mama…
Na to Tygrys obruszył się.
- No nie mamo! Pipę to ja mam inną! Na pewno!

Jako mama „wmawiam” Madzi, że to czy tamto ma po mamie.
- Madziu, włosy masz takie jak mama.
- Tak…
- I oczy masz takie same jak mama…
- Tak!
- No widzisz, to ty mamy jesteś!
Na to wnerwiony Tygrysek zdejmuje rajstopy.
- Mamo, zobacz na moje nogi!
- Nooo…
- I widzisz, jakie są??? OWŁOSIONE!
- No tak!
- To ja to mam po tacie! I taty jestem!

Wracamy z zajęć teatralnych. Pogoda jest dziwaczna. Wokół nas sporo zadowolonych z pogody przechodniów. W ciepły wieczór powoli brniemy przez Rynek…
- Mamuniu! Chodź zobaczymy czy nie ma jakiegoś przedstawienia?? (Na Rynku).
- Nie! Nie ma! Madziu jeszcze jest zimno.
- Jak to nie ma? Bo co?? Aktorzy się WYKOŃCZYLI?

Pewnego razu zadumany Tygrysek tak wypalił:
- Mamo, ja nie wiem, co mam zrobić, gdy Maksio powie, że mnie kocha??
- Dlaczego?
- Bo Kajetan już dawno mi oświadczył, że weźmiemy ślub, będziemy mieszkać w zamku i latać na smoku!

Rozbieramy się do kąpieli. Tygrysek zauważył, że obok wanny wykruszył się kawałek fugi.
- Mamo, co to jest?
- Nic takiego! To tylko kawałek fugi się wykruszył.
Na to Tygrysek z rozpaczą w głosie:
- O kurcze! I tak zniszczy się nam cały ten domek? Tak mamo?? Tak?
- Może aż cały to nie…
- Dlatego musimy sobie zbudować nowy domek?? Zbudujemy nowy domek?? Tak?
- Tak Madziu. Zbudujemy sobie nowy domek.
- I wszystko stąd zabierzemy?
- Tak.
- Ty wiesz, jaki nowy samochód będziemy musieli kupić??
- Po co?
- No mamo! Czy ty nie widzisz, jakie wielkie to łóżko mamy?? Jak ty chcesz go przewieźć naszym autem??

Jedziemy do przedszkola. Tygrys tak zagaił:
- A w przedszkolu ktoś zasmarkał podłogę!!
- Madziu, a ty też???
- Nie mamo! Tym razem nie padło na mnie.

W przedszkolu zorganizowano dzieciom wycieczkę do wojskowych koszar. Pogoda dopisała. Jak zwykle tyle się dowiedziałam od córci:
- Madziu, jak było na wycieczce??
- Fajnie!
- Ale opowiedz mi, co ci się najbardziej podobało??
- NIC!

Rano w sobotę brykamy z Tygryskiem w łóżku. W końcu postanowiłam iść do taty, aby z nim szykować śniadanie…
- Mamo! Nie możesz iść do taty!
- Dlaczego??
- Bo mamo! Ty już jesteś po ślubie! A dziewczyny na randki chodzą przed ślubem! Ty już nie możesz!
- Co proszę???
- Mamo! Czy ty nie rozumiesz?! Dziewczyny przed ślubem chodzą na randki, aby się ZADOWOLIĆ! A po ślubie już nie mogą!

Tato odprowadzał Tygryska na zajęcia z gimnastyki estetycznej. Tygrysek wyjawiał podczas drogi swoje pragnienia, w końcu wyjawił:
- Tato a kupisz mi norniczkę??
- Norniczkę?! (Zaskoczony tato zastanawiał się skąd znane jest Madzi takie zwierzątko? Może z przedszkola?)
- Tak! Please! Please! Kup mi tato. One są takie słodziutkie!
Rozbawiony tato tak wypalił:
- To, co córciu, one są z cukru zrobione??
Na to wkurzony Tygrys tak wycedził:
- NIE! Z MIĘSA! I z futra!

Wracamy po pracy i przedszkolu do domu. Mam jeszcze do kupienia parę drobiazgów w sklepie obok domu. Postanowiłam wysiąść na skrzyżowaniu, aby zaoszczędzić czas i pobiec do sklepu. Na mój pomysł tato wypalił:
- Tylko uważaj, aby ciebie ktoś nie przejechał!
- Dobrze!
- Nie wychodź mamo! (Zawołał z tyłu zrozpaczony Tygrys.) Lepiej niech tato wyjdzie!
Zaczęliśmy się śmiać! Moje akcje stoją wysoko! Lepiej niech tatę przejedzie samochód!
Tygrys jednak nie rozumiał naszej reakcji i wizja przejechania mamy przez samochód była dla niego dosyć traumatyczna. Ledwo wróciłam z zakupami do domu dopytywał się:
- I co? Nic ciebie nie przejechało mamo???
- Nic…

Tygrysek coś przeskrobał na zajęciach w MDK. Pani coś bąknęła, że Madzia wlała komuś, ale powiedziała, że jest już OK., a Madzia milczała… Aż w końcu wypaliła:
- Bo biło się dwóch chłopców. I JA CHCIAŁAM DO NICH DOŁĄCZYĆ! Powiedziałam koleżance, ale ona nie chciała. I jak ten jeden prawie pobił tego ciemnego to ja pobiegłam, wyciągnęłam rączkę, obróciłam się i karate znalazło się na szyi… I potem nie mogłam walczyć już więcej, bo pani przyszła….
- Madzia! To ty biłaś się z chłopcami???
- Nooo… A bo co?

Na zajęcia szykuję Tygryskowi jakąś przegryzkę, ale przeważnie Madzia żebrze o „cudzesy”. Trochę mnie to wkurza, bo w woreczku ma i jogurcik, i soczek i sereczki owocki suszone w pudełeczku i owoce świeże. Szykuję, daję mu prowiant a Madzia się opycha, wręcz żebrze o byle, jakiego paluszka… Ostatnio po zajęciach rozpakowuję plecaczek i wkurzona wołam Tygryska:
- Madziu, co mama mówiła??
- Że mam zjeść to, co mi dałaś!
- No właśnie, brakuje tylko soczku!
Otworzyłam pudełko z winogronami i nim zdążyłam coś powiedzieć Tygrys przejął inicjatywę:
- Mamo! Widzisz tu takie jedno małe czerwone winogrono??? Widzisz?? Nie widzisz! Prawda! BO JA WŁAŚNIE JE ZJADŁAM!
I nim zdążyłam coś wypalić, Tygrys pędził do swojego pokoju!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz