czwartek, 2 lipca 2015

Pojawiła się „pani”

Wyjechaliśmy z tatą na drugi koniec świata. Tygrys został sam z dziadeczkiem. Dziadeczek dwoił się i troił, aby wszystkie zajęcia dziecka były zaliczone. O dziwo, nasze dziecko, które kocha być poza domem, które nie potrafi usiedzieć na miejscu, które nie ma czasu z nami porozmawiać będąc na obozie – tęskniło. W miarę upływu dni Madzia tęskniła coraz mocniej… Rano budziła się o 6 brała telefon i dzwoniła. Szczebiotała, paplała, chciała tylko usłyszeć nasz głos. W końcu pojawił się pomysł zwierzątka. Prawie pewni byliśmy, że w domu z nami zamieszkał już jakiś królik, chomik czy świnka morska… Zastanawialiśmy się, jak taki zaangażowany w różne poczynania Tygrys będzie się opiekował zwierzątkiem?? Przecież nie ma na to czasu!
Mój szósty zmysł podpowiadał, że po powrocie stęsknione dziecko po wytuleniu się z mamą odpuści temat żywej przytulanki.
Wróciliśmy po południu… Wiemy, że przy zmianie stref czasowych można nie spać ponad 30 godzin. Po obiedzie było:
- Mamo przytulić…
Włączyłyśmy sobie bajkę, usiadłam na kanapie, padałam ze zmęczenia, ale dziecko potrzebowało tylko mnie. Skakało po kolanach, sadowiło się, całowało, przytulało, poddawało się pieszczotom. Prawie nic nie mówiłyśmy… W pewnej chwili przytuliło się do piersi…
- Mamo! Ja tak bym chciała napić się mleczka z tych cycusiów!
- Madziu, wiesz, że nigdy mama nie miała mleczka w tych cacusiach!
- To, po co ci one?
- No… No, bo tak zbudowane są kobiety! Mają piersi i już!
Tygrys nie dawał za wygraną, wiercił się, pieścił, przytulał… W końcu wypalił:
- Wiem mamuś! Wiem! Bo mnie urodziła „INNA PANI”. A ja tak chciałabym, żebyś to była ty! Wtedy miałabym takie mleczko!
Obudziłam się z letargu na słowo „PANI”. Zawsze była mama! Przerobiłam kilka poglądów Tygrysa na mamę, która go urodziła, ale „PANI” nigdy nie było!
- Madziu! Dlaczego „PANI”?
- Mamo! Bo „PANI”. Ja znam tylko ciebie! A tamtej mamy nie znam! Ona jest mi obca! Zawsze ze mną ty byłaś! A tamta?? To, co?? Nie ma jej! Jesteś tylko ty i ciebie znam! I kto mnie wychowuje? Kto mi pomaga? No? Ty! I tylko Ty!...
Zmęczona po podróży nie podjęłam dyskusji. Tygrys się nacieszał mamą a mama Tygrysem. Zastanawiam się, czy dziecko kiedyś zacznie nawet pałać nienawiścią do mamy, która go urodziła i zostawiła? Na razie nie ingeruję w myślenie o mamie biologicznej, ale chciałabym, aby dziecko nie miało takich uczuć względem mamy, która dała mu życie. Nie mając możliwości czy chęci wychowywania dziecka oddała je na wychowanie innym rodzicom. Przecież wszystkiego nie wiemy i być może nigdy nie poznamy pobudek, którymi się kierowała.
Nie mniej, taka szkoda, że pojawiła się „PANI”… Zawsze wolałam, aby to była jednak „MAMA”. Ale skoro dziecko wybrało tak, to na razie niech tak będzie.

1 komentarz:

  1. U nas bardzo długo była naprzemiennie pierwsza, tamta, ale właśnie MAMA.
    Dla Lolka tak zostało, ale Dunia jakiś czas temu - też w wielkich emocjach, jak u Was teraz - powiedziała Pani i tak jest nadal. Lolek inaczej, Dunia inaczej, widocznie ma taką potrzebę. Nam pozostaje to tylko uszanować...

    OdpowiedzUsuń